Zarzuty za umyślne spowodowanie wybuchu gazu
Zarzut umyślnego spowodowania niebezpieczeństwa
wybuchu gazu postawiła w czwartek radomska Prokuratura Rejonowa
59-letniemu współwłaścicielowi stacji gazu LPG przy ulicy
Zbrowskiego w Radomiu. Zarzucono mu także nieumyślne doprowadzenie
do wybuchu i pożaru, grożących wielu ludziom utratą życia lub
ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu.
29.09.2005 16:10
Umyślnie sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo wybuchu, natomiast spowodowanie wybuchu było nieumyślne. Grozi mu za to kara więzienia od sześciu miesięcy do ośmiu lat - powiedział prokurator rejonowy w Radomiu, Mariusz Potera.
We wtorek rano na stacji eksplodowało kilka butli z gazem. Pracownik stacji został ciężko poparzony. Właścicielami stacji są: znany w Radomiu polityk Andrzej S. i jego syn Marcin S. Zatrzymany został tylko Andrzej S. Startował on w wyborach do Sejmu z listy komitetu wyborczego "Centrum". Nie zdobył jednak mandatu.
Według ustaleń prokuratury, mężczyzna, działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, sprowadził niebezpieczeństwo wybuchu materiałów łatwopalnych w wyniku przepompowywania gazu z butli 11-kilogramowych do dużego zbiornika na gaz. Proceder ten trwał w okresie od początku do 27 września br.
Andrzej S. złożył w prokuraturze wyjaśnienia. Potera nie chciał ujawnić ich treści. Nie chciał wypowiadać się także na temat ewentualnego zatrzymania Marcina S. Nie wykluczam, że kwestia jego odpowiedzialności jest również brana pod uwagę - powiedział Potera.
Andrzej S. po przesłuchaniu został zwolniony i zastosowano wobec niego dwa środki zapobiegawcze - poręczenie majątkowe w wysokości 10 tys. zł i nakaz nieprowadzenia działalności gospodarczej polegającej na obrocie paliwami płynnymi.
Wiceprezydent Radomia Andrzej Banasiewicz zapowiedział w czwartek na konferencji prasowej, że od dziś na osiemdziesięciu sześciu stacjach paliw i gazu w Radomiu rozpoczną się kontrole. Komisje złożone ze strażników miejskich, strażaków oraz urzędników inspekcji budowlanej, dozoru technicznego i ochrony środowiska sprawdzą m.in. sprawność instalacji przepływu gazu i urządzeń gaśniczych oraz czy budynki stacji są użytkowane zgodnie z przeznaczeniem i udzielonymi pozwoleniami. Właściciele stacji zostali już powiadomieni o kontrolach.
Do wybuchu na stacji paliw LPG przy ulicy Zbrowskiego w Radomiu doszło dwa dni temu. W budynku był ukryty przewód, przez który przepompowywano gaz z 11-kilogramowych butli do dwóch zbiorników głównych. Gaz z małych butli jest tańszy, gdyż nie jest obłożony akcyzą. Sprzedając go z dużych zbiorników, właściciele stacji zarabiają na tym około trzydziestu groszy na litrze. Doszło do rozszczelnienia instalacji. W wyniku pożaru 47-letni pracownik stacji został ciężko poparzony.