Zarzuty wobec sędziego Zbigniewa W.
Prokuratura zarzuciła toruńskiemu sędziemu Zbigniewowi W. zgłoszenie zawiadomienia o nie popełnionym przestępstwie i pomówienie innej osoby - poinformował wiceszef Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Piotr Wesołowski. Grozi za to do dwóch lat więzienia.
16.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zarzuty postawione Zbigniewowi W. są związane z wydarzeniami z kwietnia 1998 roku. Sędzia awanturował się wtedy w nocy przed drzwiami swojej znajomej, studentki Beaty K, której pomagał w utrzymywaniu się i płacił za jej mieszkanie.
Sędzia zapomniał tego dnia kluczy do mieszkania Beaty K. Zwracał się wielokrotnie z prośbą, by mu otworzyła drzwi, a ponieważ ona tego nie uczyniła, zaczął podniesionym głosem domagać się ich otwarcia, jednocześnie silnie pukając - ustalił sędziowski sąd dyscyplinarny, który uchylił sędziemu immunitet.
Sąsiadka wezwała policję. Na prośbę policjanta Beata K. dała W. klucze i sędzia wraz z policjantami opuścił jej mieszkanie. Wkrótce potem Beata K. i jej kuzyn złożyli zawiadomienie o popełnieniu przez W. wykroczenia polegającego na zakłóceniu ciszy nocnej. Policja odstąpiła jednak od skierowania sprawy do kolegium do spraw wykroczeń. Uznała bowiem, że nie doszło do wykroczenia. Sprawę opisała prasa.
W sierpniu 1998 r. W. złożył pisemne zawiadomienie do Prokuratora Rejonowego w Toruniu o popełnieniu przez Beatę K. przestępstwa. Miało ono polegać na fałszywym oskarżeniu go o zakłócenie ciszy nocnej i złożenie w tej sprawie fałszywych zeznań. Sędzia twierdził, że Beata K. kłamała w swoich zeznaniach, nie chcąc dopuścić, by W. został prezesem Sądu Rejonowego w Toruniu.
Prokuratura Rejonowa w Toruniu odmówiła wszczęcia śledztwa, uznając, że zgromadzony materiał nie potwierdza tego zarzutu. W grudniu 2000 r. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła zaś śledztwo dotyczące zawiadomienia Prokuratora Rejonowego w Toruniu przez W. o przestępstwach, których nie popełniono. Według dziennika Rzeczpospolita Zbigniew W. miał związki z rezydentem gangu pruszkowskiego Edwardem Ś., pseudonim Tato. (Poszukiwany listem gończym "Tato" został zatrzymany w Czechach, gdzie ukrywał się przed wyrokiem siedmiu lat więzienia za udział w tzw. aferze węglowej.)
Sędzia wydał też - według dziennika - kontrowersyjny wyrok w głośnej sprawie strzelaniny w toruńskim sądzie, którą zakwalifikował jako zwykłą bójkę. W tej sprawie oskarżeni byli najbliżsi wspólnicy "Taty". Po publikacji w Rzeczpospolitej ówczesny minister sprawiedliwości Lech Kaczyński odwołał W. z funkcji przewodniczącego wydziału toruńskiego sądu.(an)