PolskaZarzuty wobec rektora katowickiej AWF

Zarzuty wobec rektora katowickiej AWF

Wyłudzenie od kandydatów na studentów ponad
500 tys. zł i wyrządzenie szkody uczelni na ponad milion złotych
zarzuciła prokuratura rektorowi katowickiej AWF, Wiesławowi P.
Profesor został zawieszony w pełnieniu funkcji.

06.11.2003 | aktual.: 06.11.2003 15:04

Wiesława P. policja zatrzymała w środę. Dopiero w czwartek prokuratura zdecydowała się ujawnić, o co jest podejrzany.

Sześć zarzutów wobec rektora

"Wiesławowi P. postawiono sześć zarzutów. Pięć z nich dotyczy wyłudzenia pieniędzy od kandydatów na studentów, którzy występowali w roli wolnych słuchaczy" - powiedziała Ewa Świercz-Dydak z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Dodała, że te zarzuty są związane z kontrolą Najwyższej Izby Kontroli na tej uczelni.

Szósty zarzut dotyczy wyrządzenia szkody majątkowej na szkodę AWF na kwotę ponad miliona złotych. "Ten zarzut dotyczy aneksu do umowy dotyczącej zagospodarowania gruntu w Katowicach, który jest własnością AWF" - powiedziała prokurator Świercz-Dydak.

Po wpłaceniu 70 tys. zł poręczenia Wiesław P. został zwolniony do domu. Prokuratura zawiesiła go w wykonywaniu zawodu nauczyciela w AWF i pełnieniu funkcji rektora tej uczelni.

Grozi mu do 10 lat więzienia

Zasłaniając się tajemnicą śledztwa, prokuratura odmawia odpowiedzi na pytanie, czy Wiesław P. przyznał się do popełnienia przestępstw. Rektorowi grozi do 10 lat więzienia.

Mężczyznę na polecenie prokuratury zatrzymali w środę policjanci z Wydziału do Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Pytana przez dziennikarzy, czy konieczne było zatrzymywanie rektora na uczelni i nie wystarczyło samo wezwanie do prokuratury, Świercz-Dydak odpowiedziała, że "było to podyktowane potrzebą procesową i skoro taka decyzja została podjęta, była uzasadniona procesowo".

Współpracownicy rektora są oburzeni formą zatrzymania ich przełożonego. "Przecież wystarczyło wezwanie pocztą. Nie trzeba było wyprowadzać rektora w asyście czterech policjantów, jak mordercę" - mówili.

Rektor nie rozmawia

Sam rektor nie chciał w czwartek rozmawiać z dziennikarzami. Oficjalne oświadczenie w tej sprawie ma ogłosić w środę. "Trwają konsultacje z prawnikami. Praca uczelni przebiega normalnie" - powiedział sekretarz uczelni Krzysztof Nowak.

W lutym tego roku Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, z którego wynikało, że w wyniku niegospodarnej działalności władz uczelni AWF straciła prawie 5,3 mln zł.

Izba skontrolowała samą AWF oraz utworzoną przez tę uczelnię Fundację AWF. Po kontroli do prokuratury trafiły zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. NIK wymieniła w nich siedmiu pracowników uczelni, którzy mieli dopuścić się złamania prawa.

Trzy kadencje nieprawidłowości

Zdaniem NIK do nieprawidłowości dochodziło w czasie kadencji trzech kolejnych rektorów. Dotyczyły one m.in. sposobu wynajmowaniu obiektów uczelni, naruszeń prawa w sprawach dotyczących umów-zleceń i umów o dzieło oraz błędów w dokumentacji.

Jeden z wątków dotyczy wyprowadzania pieniędzy z Fundacji AWF. Od 1994 r. rektorzy zobowiązali wolnych słuchaczy, aby za naukę płacili tej fundacji od 800 do 2,5 tys. zł za semestr. Fundacją i uczelnią kierowały te same osoby, np. rektor AWF był prezesem Fundacji AWF.

Nagrody były, publikacji nie

Pobierane opłaty fundacja miała przeznaczać w całości na dotacje do badań naukowych. W rzeczywistości pracownicy AWF nie przekazywali żadnych publikacji. Mimo to "dotacje" i "nagrody" były im wypłacane z kasy fundacji co kwartał. Najwyższe kwoty, od 5 do 7,5 tys. zł kwartalnie, dostawali rektorzy AWF - ustaliła NIK. W ten sposób w latach 1998-2001 z kasy fundacji wypłacono pracownikom uczelni 660 tys. zł.

Po opublikowaniu wyników kontroli NIK Wiesław P. powiedział dziennikarzom, że o części nieprawidłowości sam zawiadomił prokuraturę, próbował też naprawić wykryte błędy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)