Zarzuty po wypadku na placu zabaw
Wiceprezes ds. technicznych oraz kierownik
gospodarki i zasobów mieszkaniowych spółdzielni mieszkaniowej
"Karlik" w Czerwionce-Leszczynach (Śląskie) są podejrzani o
przyczynienie się do śmierci 5-letniego Marcela. Obu grozi do 5
lat więzienia.
07.06.2006 | aktual.: 07.06.2006 14:47
Chłopczyk zmarł po tym, jak w piątek na placu zabaw, administrowanym przez tę spółdzielnię, przewróciła się na niego skorodowana zjeżdżalnia.
Obaj mężczyźni zostali zatrzymani na polecenie prowadzącej śledztwo rybnickiej prokuratury - poinformowała jej szefowa Bernadeta Breisa.
Wiceprezes Władysław L. i kierownik Korneliusz N. byli zobowiązani do zapewnienia bezpieczeństwa i dbanie o stan techniczny urządzeń na placu zabaw. Nie dopełnili swoich obowiązków, w ten sposób narażając korzystających z placu na niebezpieczeństwo. Skutkowało to śmiercią Marcela - powiedziała Breisa.
Jak dodała, przesłuchiwany przez prokuratora Władysław L. nie poczuwał się do winy i obarczał nią swoich podwładnych. Korneliusz N. nie został jeszcze przesłuchany.
Nie można stanowczo stwierdzić, że lista podejrzanych jest zamknięta. Ciągle przesłuchujemy świadków i prowadzimy inne czynności- zaznaczyła prok. Breisa. Prowadzący sprawę czekają na opinie biegłych z zakresu budownictwa i materiałoznawstwa.
Do tragedii doszło w piątek po południu Chłopiec został przygnieciony konstrukcją zjeżdżalni. Z ciężkimi obrażeniami został przewieziony szpitala. Mimo wysiłków lekarzy, nie udało się go uratować. Zmarł w nocy z piątku na sobotę.
Z zeznań jednego ze świadków wynika, że Marcel bawił się obok zjeżdżalni, kiedy konstrukcja runęła na niego. Na zjeżdżali nikogo wtedy nie było.
Już pierwsze oględziny wykazały, że konstrukcja zjeżdżalni była skorodowana i nie była prawidłowo zamocowana do podłoża.
Przesłuchiwani po wypadku przez policję przedstawiciele administrującej placem spółdzielni mieszkaniowej zapewniali, że każdego roku dokonywali przeglądu zjeżdżalni. Nie przedstawili jednak dokumentów, które by to potwierdzały.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że pobieżna naprawa na placu zabaw miała miejsce w lipcu 2004 r. Jednak - jak powiedziała prok. Breisa - sprowadzała się ona do pomalowania urządzeń. Wtedy stwierdzono, że plac zabaw nie zagraża bezpieczeństwu.
W związku z piątkową tragedią wojewoda śląski Tomasz Pietrzykowski zapowiedział wzmożoną kontrolę placów zabaw w regionie. Mają ją przeprowadzić inspektorzy nadzoru budowlanego, policjanci i strażnicy miejscy.