PolskaZarzuty dla trzech uczestników marszów rastafarian

Zarzuty dla trzech uczestników marszów rastafarian

Zarzuty naruszenia nietykalności funkcjonariuszy usłyszeli trzej uczestnicy środowych marszów Wspólnoty Wyznaniowej Ras Tafari, zatrzymani przed sejmem. Marsze miały być reakcją na odmowę rejestracji innej demonstracji dotyczącej legalizacji marihuany.

23.09.2010 | aktual.: 23.09.2010 13:28

Jak powiedział Mariusz Mrozek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, jeszcze w nocy z środy na czwartek zostali oni zwolnieni do domów. Za naruszenie nietykalności funkcjonariuszy grozi im do trzech lat więzienia.

Wspólnota Wyznaniowa Ras Tafari chciała zorganizować w środę trzy marsze. Miały one wyruszyć o godz. 15.00 z trzech miejsc w centrum stolicy; wszystkie miały zakończyć się przed sejmem.

Ostatecznie kilkadziesiąt osób zebrało się w pobliżu Komendy Głównej Policji. Tam do organizatora podeszli policjanci, poprosili go o pokazanie zgody na manifestację. Okazało się, że jej nie miał. Poinformowali go więc, że zgromadzenie jest nielegalne i że skierują do sądu wniosek o jego ukaranie. Wtedy uczestnicy manifestacji rozeszli się i przeszli pod sejm.

Dotarła tam także jedenastoosobowa grupa spod Ronda Waszyngtona. Przed gmachem sejmu zebrała się ok. setka osób, skandując hasła: "Moja stara też to jara" oraz "Sadzić, palić, zalegalizować". Protest był zabezpieczany przez policję. Funkcjonariusze wylegitymowali uczestników manifestacji.

Przed godziną 18.00 na miejsce manifestacji dowieziono dodatkowy sprzęt dla manifestujących. Były to karimaty, śpiwory i namioty, w których pikietujący chcą spędzić noc. Policjanci zabronili rozkładania sprzętu na trawniku, argumentując, że jest to teren miasta, a uczestnicy nie przedstawili zgody na legalne przebywanie w pobliżu sejmu.

Mimo to - jak podkreślali policjanci - jeden z mężczyzn próbował rozbić namiot. Gdy podeszli do niego policjanci - jak relacjonował rzecznik komendanta stołecznego policji Maciej Karczyński - zostali zaatakowani przez dwóch innych mężczyzn. Cała trójka została przewieziono na komendę.

Po incydencie uczestnicy manifestacji rozeszli się. A kilkanaście osób przeszło pod śródmiejską komendę, gdzie czekali na zwolnienie kolegów. Nie doszło jednak do żadnych incydentów.

Adam Fularz ze Wspólnoty Wyznaniowej Ras Tafari informował w środę, że marsze miały być odpowiedzią "na niemożność zorganizowania pochodów przez inicjatywę Wolne Konopie (domagającą się legalizacji marihuany)".

Stołeczny ratusz odmówił wcześniej z przyczyn formalnych rejestracji demonstracji inicjatywy Wolne Konopie. Decyzję podtrzymał wojewoda mazowiecki.

Jak powiedział Marcin Ochmański z biura prasowego urzędu miasta, inicjatywa chciała zorganizować w centrum Warszawy, w godzinach popołudniowego szczytu komunikacyjnego, po trzy przemarsze przez kolejne 12 dni. - Odmowa rejestracji nastąpiła z przyczyn formalnych, nie miała związku z organizatorem. Demonstracje mogły przyczynić się do poważnych utrudnień w ruchu i mieć wpływ na bezpieczeństwo mieszkańców. Organizatorzy nie chcieli kompromisu, otwarcie ogłaszali, że chodzi im o to, by spowodować utrudnienia komunikacyjne, nie byli skłonni do ustępstw - podkreślił Ochmański. Przypomniał, że w maju manifestacja inicjatywy Wolne Konopie została zarejestrowana.

Rastafarianie tworzą wspólnotę światopoglądową i religijną. Ruch Ras Tafari oznacza obecnie przyjęcie określonego stylu życia: unikanie tzw. twardych narkotyków (akceptacja marihuany), alkoholu, wegetarianizm. Rastafarianie przeciwstawiają się zachodniej cywilizacji, która - według nich - jest nowym Babilonem, działającym destrukcyjnie na człowieka i niszczącym w nim dobro.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)