Zarzuty dla dyżurnych ruchu po piątkowym zderzeniu pociągów
Zarzut spowodowania katastrofy w ruchu
lądowym przedstawiła policja jednej z dyżurnych ruchu zatrzymanych
po piątkowym zderzeniu pociągów w Katowicach, w którym ucierpiało
kilkunastu pasażerów. Jej koleżanka jest podejrzana o wykonywanie
obowiązków służbowych po pijanemu.
W piątek ok. godz. 21.30 przy stacji Katowice-Ligota w tył pociągu relacji Katowice-Bielsko-Biała-Żywiec uderzył Intercity, jadący do Bielska-Białej z Warszawy. Krótko po kolizji pociągów było wiadomo, że doprowadził do niej błąd ludzki - Intercity wpuszczono na tor, na którym stał już pociąg do Bielska-Białej.
34-letnia zatrzymana - ta, która była trzeźwa - jest podejrzana o spowodowanie katastrofy, w której obrażenia doznało 17 osób. To ona skierowała pociąg na tor, na którym stał już inny skład - powiedział rzecznik katowickiej policji aspirant sztabowy Jacek Pytel.
Jej 49-letnia koleżanka nie miała żadnego wpływu na zaistnienie katastrofy. Przedstawiono jej zarzut wykonywania obowiązków służbowych pod wpływem alkoholu.
Pierwszej z kobiet może grozić nawet 10, a drugiej - 5 lat pozbawienia wolności. W niedzielę staną przed prokuratorem, który zdecyduje o ewentualnym zastosowaniu środków zapobiegawczych.
Jak już wcześniej informował Pytel, większość pasażerów rannych w zderzeniu po udzieleniu pomocy zostało już zwolnionych do domu, na obserwacji w szpitalach pozostało kilku poszkodowanych.