Zarzut zabójstwa dla dzieciobójców
Prokuratura przedstawiła małżeństwu, w mieszkaniu którego znaleziono beczki ze zwłokami dzieci, zarzuty zabójstwa czwórki swoich dzieci - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, Krzysztof Kopania.
28.04.2003 | aktual.: 28.04.2003 15:05
29-letniemu Krzysztofowi i 30-letniej Jadwidze N. zarzuca się, że wspólnie i w porozumieniu pozbawili życia dwóch chłopców, Kamila i Adama mających w chwili zgonu około 3-5 lat oraz dwóch noworodków obojga płci.
W poniedziałek prokuratura ma skierować do sądu wnioski o aresztowanie podejrzanych. W prokuraturze mężczyzna przyznał, że - wraz z żoną - zabili czwórkę swoich dzieci. Kobieta konsekwentnie odmawia składania wyjaśnień.
Rodzice podejrzani o zabójstwo swoich dzieci od siedmiu lat mieli ograniczoną władzę rodzicielską i ustanowionego kuratora. Kurator powinien odwiedzać taką rodzinę raz w miesiącu, ale - jak ustalono - od czterech lat prawie w ogóle nie miał z nią kontaktu, bo nie mógł jej zastać lub nie otwierano mu drzwi.
Prezes Sądu Okręgowego w Łodzi Ewa Chałubińska zażądała w poniedziałek od sądu rejonowego wszystkich akt dotyczących tej sprawy. "Sprawdzamy, czy nie nastąpiły jakiekolwiek uchybienia ze strony sądu w tej sprawie" - powiedziała Grażyna Jeżewska z biura prasowego SO w Łodzi.
Jak wynika ze sprawozdań kuratora, od 1999 roku nadzór nie mógł być realizowany ze względu na brak kontaktu z rodziną.
Kurator powinien pisać sprawozdania dla sędziego rodzinnego, a sędzia raz na kwartał powinien je analizować i reagować w przypadku jakichkolwiek nieprawidłowości. Może wtedy zamienić nadzór kuratorski na np. pobyt dzieci w placówce opiekuńczej.
Szczelnie zamknięte beczki, w których ukryte były zwłoki dzieci, policja znalazła w sobotę szafie mieszkania małżeństwa przy ul. Radwańskiej w Łodzi. W mieszkaniu zatrzymano 30-letnią matkę dzieci.
W beczkach znajdowały się zmumifikowane zwłoki czwórki dzieci; dwóch chłopców bliźniaków, którzy prawdopodobnie zginęli cztery- pięć lat temu, oraz dwójki noworodków obojga płci, które zabito tuż po urodzeniu.
Do tej pory nie znana jest przyczyna i czas zgonu dzieci. Według policji, konieczne będą badania DNA.
29-latek został zatrzymany w policyjnej obławie w nocy z niedzieli na poniedziałek wraz z 11-letnią córką w parku w pobliżu swojego domu. Dziewczynka jest cała i zdrowa, ale przebywa w szpitalu na obserwacji.