"Żartowniś" informujący o bombie zatrzymany w ciągu pół godziny
Wrocławska policja zatrzymała mieszkańca
Zakopanego, który z nudów, w oczekiwaniu na pociąg, poinformował
policję o bombie podłożonej na Dworcu Głównym we Wrocławiu.
Mężczyznę udało się zatrzymać w ciągu pół godziny.
Więcej czasu zajęło natomiast policjantom zatrzymanie mieszkanki Kępna, która - też z nudów - zawiadomiła policję, że "zamierza zabić swoje dzieci". Okazało się, że kobieta nigdy nie miała dzieci. Obojgu "żartownisiom" grozi do 3 lat więzienia.
Rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu Ryszard Zaremba powiedział, że w akcji przeszukiwania Dworca Głównego, gdzie rzekomo miała być podłożona bomba, brało udział kilkudziesięciu policjantów oraz pracowników kolei; 27- letni mieszkaniec Zakopanego dla wzmożenia zamieszkania na dworcu, gdzie trwała już akcja poszukiwania bomby, zadzwonił jeszcze raz na policję i powiadomił, że bomba wybuchnie wkrótce.
Niestety nie miał szczęścia. Policjanci zauważyli dzwoniącego żartownisia i natychmiast go zatrzymali - relacjonował rzecznik.
Więcej czasu zajęło dolnośląskim policjantom odszukanie 20- letniej mieszkanki Kępna, która zadzwoniła na policję i powiadomiła, że "musi zabić swoje dzieci". Szukaliśmy kobiety przez kilka dni. Kilkadziesiąt osób z wydziału kryminalnego, ale i policyjni analitycy pracowali nad sprawą, aby wreszcie przekonać się, że wszystko to, był to głupi żart 20-letniej dziewczyny, która nigdy nie miał dzieci i dzwoniła do nas z nudów - powiedział Zaremba.
Policja apeluje o nierobienie takich "żartów", bowiem do tego typu akcji angażowanych jest wielu funkcjonariuszy. W tym czasie ci ludzie mogą być potrzebni gdzie indziej. Może ich potrzebować ktoś naprawdę zagrożony i potrzebujący pomocy - podkreślił Zaremba.