Zarobić na szynach
Lawinowo wzrasta w województwie
zachodniopomorskim liczba kradzieży na kolei. Łupem złodziei
padają nie tylko szyny i ich elementy, ale także urządzenia
sterowania ruchem i przewody elektryczne na opuszczonych dworcach.
Przestępcy coraz rzadziej działają w pojedynkę, bo w grupie mogą
ukraść szybciej i więcej - pisze "KS".
05.11.2003 | aktual.: 05.11.2003 07:12
Zdaniem policji najczęściej kradną mieszkańcy wsi i małych miejscowości, którzy od dłuższego czasu pozostają bez pracy. Dla wielu z nich wyrywanie śrub, przewodów, a nawet demontaż całych szyn, stało się sposobem na utrzymanie. Złodzieje szukają łupu głównie na nieczynnych od lat trasach kolejowych.
Na szczęście nie zdarzają się kradzieże elementów szyn na trasach kolejowych, po których jeżdżą pociągi. Być może złodzieje mają świadomość, że groziłoby to katastrofą kolejową. Policja i pracownicy SOK sa zgodni w tym, że proceder będzie kwitł, dopóki będzie popyt na majątek kolei. Tym bardziej, że złodzieje nie mają większych problemów ze sprzedażą skradzionych części. W skupach złomu za kilogram szyny dostają średnio od 22 do 28 gr. Z reguły właściciele skupów nie pytają nawet o to, skąd ją mają.
Dlatego punkty skupu złomu są coraz częściej kontrolowane przez policję. W ramach programu prewencyjnego "Na kolei bezpiecznie" PKP rozesłała do skupów nawet specjalne katalogi. Znalazły się w nich ilustracje elementów, które najczęściej padają łupem złodziei.