"Zarażenie ptasią grypą mniej prawdopodobne, niż wygrana w toto-lotka"
Zarażenie się wirusem i zachorowanie
człowieka na ptasią grypę jest bardzo mało prawdopodobne -
zapewnił na konferencji minister zdrowia Zbigniew
Religa. Polska jest równie dobrze przygotowana do zwalczania
ptasiej grypy, jak każdy inny kraj europejski - podkreślił.
Zarażenie się ptasią grypą przez człowieka jest mniej prawdopodobne, niż wygrana w toto-lotka. To problem ptasi, nie ludzki - przypomniał minister.
W Toruniu znaleziono dwa łabędzie, z których jeden był martwy, a drugi osłabiony. W poniedziałek naukowcy z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach poinformowali, że łabędzie były zarażone niebezpiecznym dla ludzi szczepem ptasiej grypy H5N1.
W poniedziałek po południu powiatowy lekarz weterynarii poinformował, że wirusa H5 wykryto u kolejnego - trzeciego - łabędzia znalezionego w Toruniu.
Pierwsze zachorowania na ptasią grypę pojawiły się w 1997 roku w Hongkongu, obecna fala zachorowań rozpoczęła się w 2003 roku. Od tego czasu - jak powiedział minister Religa - na świecie zachorowały 174 osoby; 94 z nich zmarły - w Azji i w azjatyckiej części Turcji. Do tej pory na świecie zachorowały tylko te osoby, które miały bezpośredni i stały kontakt z ptactwem.
W ocenie ministra, w Polsce jest dużo większe zagrożenie zachorowania na zwykłą grypę. Minister zaznaczył, że zagrożenia zarażenia się ptasią grypą nie będzie, jeśli będziemy przestrzegać podstawowych zasad - chodzi tu m.in. o jedzenie gotowanego, pieczonego mięsa, mycie rąk. Minister zaapelował, by nie dotykać martwych i chorych ptaków oraz aby rodzice przestrzegali przed tym swoje dzieci.
Religa podkreślił także, że nie ma uzasadnienia, by ludzie pozbywali się zwierząt domowych - psów, kotów - w związku z zagrożeniem ptasią grypą. Jeżeli zwierzęta znajdują się w domu lub na podwórku, gdzie nie ma martwych ptaków, są tak samo bezpieczne, jak my._ Nie należy pozbywać się tych zwierząt_ - zaapelował Religa.
Minister zapewnił też, że została zarezerwowana wystarczająca liczba leków, gdyby wystąpiły objawy ptasiej grypy u ludzi. Podkreślił jednak, że "takiego zagrożenia nie widzi".
Polska zakupiła już lek antywirusowy Tamiflu; w przypadku ewentualnego wystąpienia wirusa pandemicznego mamy również zarezerwowane pieniądze na szczepionkę. Zakupiony Tamiflu (oseltamiwiru) wystarczy dla tysiąca osób. Gdyby zaszła taka potrzeba, lek antywirusowy w pierwszej kolejności zostanie przeznaczony dla służb ratowniczych, czyli lekarzy, straży pożarnej i policji.
Polska zamówiła także kolejne 8 mln porcji antywirusowego leku. W 2006 roku do Polski trafi na pewno 2 mln porcji. 8 mln porcji leku wystarczy dla 20 proc. populacji naszego kraju, co jest zgodne z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Jeśli w jakimś kraju zabrakłoby tego leku, to WHO może udzielić mu pomocy, ponieważ posiada rezerwę w wysokości 3 mln kuracji.
Do tej pory nie opracowano szczepionki przeciwko ptasiej grypie. Jeżeli jednak w Polsce wystąpiłby wirus grypy pandemicznej, to Polska ma zarezerwowane 35 mln zł na zakup szczepionki.
Minister zdrowia podkreślał, że dla ludzi większym zagrożeniem są powikłania po zwykłej grypie, na które umiera co roku kilkaset osób. Dodał, że dobrą informacją jest to, iż ostatnio znacznie więcej Polaków zaszczepiło się przeciwko ludzkiej grypie niż w latach ubiegłych.
Główny Inspektor Sanitarny (GIS) Andrzej Trybusz zaznaczył, że objawy ptasiej grypy można leczyć "przyczynowo i leczyć wszystkie powikłania tej choroby". Dodał, że wojewodowie roześlą do lekarzy pierwszego kontaktu ulotki informacyjne nt. tej choroby. W ulotkach tych jest krótkie kompendium charakteryzujące wirus, m.in. w jaki sposób lekarz powinien postępować, gdyby ewentualnie wystąpiło podejrzenie ptasiej grypy u chorego oraz są podane wytypowane szpitale zakaźne, do których podejrzanych o zachorowanie należałoby kierować.
Główny Inspektor Sanitarny podkreślił, że jeśli przestrzega się prostych zasad higieny oraz nie ma się bezpośredniego i długiego kontaktu z ptakami, to możliwość zakażenia przez człowieka "sprowadza się do zera".
Trybusz zapewnił, że - gdyby istniała konieczność wybijania drobiu - przygotowywane są zakłady utylizacyjne.