Zapomniał, że syn kąpie się w morzu i poszedł do domu
Ośmioletni izraelski chłopiec,
zapomniany przez ojca w Morzu Martwym, przez sześć godzin
dryfował, zanim został uratowany. Ponieważ jednak wszystko dobrze
się skończyło, policja poinformowała w niedzielę, że rezygnuje z
pociągnięcia ojca do odpowiedzialności.
05.08.2007 20:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Chłopiec przeżył, bo zasolenie Morza Martwego jest tak wielkie, że człowiek swobodnie unosi się na powierzchni wody.
Wydarzyło się to w czwartek wieczorem na wydzielonej plaży, zarezerwowanej dla ultraortodoksyjnych Żydów, którzy nie kąpią się w obecności kobiet. Chłopiec był tam z ojcem i dwoma braćmi w dużej grupie turystów i nikt nie zauważył, gdy prąd zabrał go daleko od brzegu.
Ojciec wyszedł z wody wraz z pozostałymi członkami grupy i dopiero gry zapadł zmrok zorientował się, że jego syn gdzieś przepadł. Natychmiast zorganizowano wielką akcję ratunkową i w końcu znaleziono chłopca w piątek nad ranem, dryfującego w odległości 3 kilometrów od brzegu.
Malec był wystraszony, ale cały i zdrowy. Ratownikom powiedział, że przez cały czas starał się zachować spokój, modlił się albo wspominał szkolnych kolegów. Nie próbował płynąć, po prostu dryfował.
Ratownicy przyznali, że w pewnej chwili stracili już nadzieję na odnalezienie chłopca żywego. Tym większa była radość, gdy okazało się, że dziecku nic się nie stało.