PolskaZapłacimy więcej za gaz

Zapłacimy więcej za gaz

Nie możemy liczyć na niższe ceny za
niezbędne dla Polski dodatkowe dostawy gazu od spółki
RosUkrEnergo. Trzeba będzie za nie zapłacić przynajmniej tyle
samo, co za surowiec od rosyjskiego Gazpromu. A to oznacza
podwyżki dla odbiorców - informuje "Rzeczpospolita".

12.10.2006 | aktual.: 12.10.2006 14:22

Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo ciągle czeka na ofertę cenową od RosUkrEnergo, jedynej firmy, która już od stycznia może sprzedać dodatkowe ilości gazu. Jak nieoficjalnie dowiedziała się "Rz", ta oferta nie wpłynie, dopóki ostatecznie nie będzie ustalona cena, jaką PGNiG będzie płacił Gazpromowi za dostawy w ramach długoterminowego kontraktu.

Według dziennika, polska firma znalazła się w bardzo trudnej sytuacji negocjacyjnej. Jeśli PGNiG nie otrzyma dodatkowych ilości gazu już w styczniu, to w kraju może zabraknąć surowca. Tym bardziej że zimą przypada szczyt sezonu i zużycia.

Gazprom sprzedaje Polsce ok. 7 mld metrów sześciennych gazu rocznie, cena zależy od notowań produktów ropopochodnych. Formalnie jest objęta tajemnicą, ale jak oceniają eksperci, może to być kwota 265 - 275 dolarów za 1000 m sześc., a więc zbliżona do tej, jaką płacą odbiorcy w Europie Zachodniej. Ta cena będzie mieć kluczowe znaczenie dla nowego kontraktu, który musi zdobyć nasza firma.

PGNiG zabiega o dodatkowe potrzebne dostawy (minimum 2,5 mld m sześc. rocznie) od spółki RosUkrEnergo. Kontroluje ją właśnie Gazprom, który ma tam połowę udziałów. Pozostałymi udziałowcami firmy są biznesmeni ukraińscy, których działalność wzbudza sporo kontrowersji. RosUkrEnergo ma jednak za pozwoleniem Gazpromu wyłączność na pośrednictwo w handlu gazem z krajów azjatyckich na Ukrainie, a nadwyżki może sprzedawać do innych krajów. Przez ostatnie dwa lata spółka ta była też dostawcą dla PGNiG. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dostarczała Polsce gaz po wyjątkowo korzystnej cenie - niższej od tej, jaką PGNiG płacił Gazpromowi.

Ten swoisty rodzaj dumpingu zaniepokoił szefów rosyjskiego koncernu. Teraz więc spółka RosUkrEnergo musi poczekać na finał negocjacji rosyjsko-polskich i dopiero wtedy będzie mogła zaproponować swoją cenę. Na pewno będzie ona taka sama albo nawet nieco wyższa od tej, którą PGNiG będzie płacił Gazpromowi. A to oznacza, że dodatkowy import będzie przynajmniej o kilkanaście procent droższy niż do tej pory. W takiej sytuacji PGNiG będzie mieć wystarczający powód, by wystąpić do Urzędu Regulacji Energetyki o zgodę na podniesienie cen dla swoich klientów - zapowiada "Rz". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)