"Zapisy ustawy medialnej niezgodne z Konstytucją"
Zapisy ustawy medialnej Platformy Obywatelskiej po prostu są sprzeczne z Konstytucją. Uważam, że Trybunał Konstytucyjny powinien bardzo poważnie zająć się tą ustawą - powiedział w "Sygnałach Dnia" Witold Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Jacek Karnowski: Zapytam o los abonamentu. Jak tam wynika z tego projektu?
Witold Kołodziejski: Tam nie ma nic o abonamencie, nie ma nic o szeregu bardzo ważnych, pilnych kwestii, które potrzebują rozwiązania, które wymagają zmiany ustawy medialnej i innych ustaw. Te rzeczy są przepisane w tym projekcie bezrefleksyjnie, to znaczy żadne problemy nie zostały w ustawie poruszane, ta ustawa zupełnie do nich się nie odnosi, natomiast ogranicza się tylko i wyłącznie prawie do ograniczenia kompetencji Rady o wymiany członków.
Czyli bardzo jawnie chęć przejęcie władzy nad mediami publicznymi.
- Bardziej niż bardzo jawnie, to znaczy tu jest... Czytając tę ustawę na początku jest cytat z Konstytucji, że Krajowa Rada stoi na straży wolności słowa, prawa od informacji i tak dalej i to jest, mam wrażenie, jedyna rzecz, która jest wspólna tutaj z Konstytucją RP. Więcej... Pozostałe zapisy po prostu są sprzeczne z Konstytucją. Uważam, że Trybunał Konstytucyjny powinien bardzo poważnie zająć się tą ustawą, gdyby rzeczywiście była przeforsowana, ale nie tylko brak zgodności z Konstytucją. Tu jest szokujący i rzucający się w oczy... Premier Donald Tusk powiedział swego czasu, że Krajowej Radzie trzeba wyrwać zęby i ja właśnie się czuję jak człowiek, który za chwilę ma być pozbawiony uzębienia i z tej pozycji mogę tę ustawę komentować.
Bo tam jest między innymi zapis przenoszący sprawy koncesyjne do Urzędu Komunikacji Elektronicznej, do urzędu, który podlega premierowi.
- Panie redaktorze, to jest tak, że Krajową Radę tutaj w świetle tej ustawy można porównać z tygrysem, któremu wyrwano zęby, wsadzono do klatki i jeszcze dano zastrzyk uspokajający i się mówi, że owszem, jest przecież, tygrys jest, każdy widzi, ale może co najwyżej pomerdać ogonem i nic więcej zrobić nie może. I tak to jest z tą Krajową Radą, nową Krajową Radą.
A dlaczego samo istnienie Krajowej Rady, mogą zapytać słuchacze, ma być jakąś wartością przy obecnych kompetencjach?
- Tu rzeczywiście w tej ustawie nie jest żadną wartością, tutaj ogranicza się tylko i wyłącznie do funkcji instytutu badawczego, bo ma prowadzić badania programowe i co najwyżej opiniować. Nie ma żadnych innych kompetencji i żadnych innych zadań w Krajowej Radzie nie ma, więc nie ma sensu w ogóle, żeby taką instytucję w ogóle utrzymywać. Ja bym się zastanawiał naprawdę, jaki jest sens takiej zmiany, bo jest to marnotrawstwo. Poza tym Krajowa Rada jest instytucją, która lepiej lub gorzej reguluje rynek medialny. Nie tylko w Polsce, we wszystkich krajach europejskich i światowych są instytucje, które regulują rynek medialny i to jest trend we wszystkich cywilizowanych krajach. Również dokumenty Unii Europejskiej bardzo mocno to podkreślają. A to rozwiązanie idzie jakby pod prąd, na przekór tym wszystkich trendom tworzy się instytucję, która nic nie może, a tak naprawdę bardzo poważne zadania i kompetencje przekazuje się organom rządowym, co jest w tej chwili prawie niespotykane już w krajach europejskich, bo
Rada Europy bardzo mocno podkreśla, że organy regulacyjne, jeśli chodzi o sferę mediów, powinny być organami niezależnymi od rządu, to nie mogą być organy rządowe. A tutaj czytamy, że nie tylko chodzi o (...) i organ rządowy, ale także minister infrastruktury podejmuje bardzo ważne, strategiczne decyzje w dziedzinie mediów elektronicznych, również ma wpływ na decyzje koncesyjne, że minister skarbu powołuje nie tylko Radę Nadzorczą Telewizji Polskiej, ale także zarządy Telewizji. Prościej byłoby zapisać w takim razie, że prezesem Telewizji jest premier Polski i byłoby sprawa rozwiązana.
Platforma mówi, że musi działać szybko i zdecydowanie, bo „media publiczne są radykalnie upolitycznione” – to cytat z wywiadu premiera dla (...).
- Jak rozumiem, lekarstwem na upolitycznienie mediów jest oddanie ich w gestię ministra skarbu, a więc tak naprawdę premiera rządu.
Pan jak odnosi się do samego zarzutu radykalnego upolitycznienia mediów publicznych? Pan jako człowiek stojący na czele organu kontrolnego czy regulującego ład medialny.
- No właśnie tak jak powiedziałem. Jak to ma być odtrutka na radykalne upolitycznienie, to zapiszmy, że w ogóle premier będzie mianował prezesa Telewizji Polskiej, bo de facto takie zapisy są tu wprowadzone. To minister skarbu ma prawo powoływania i odwoływania członków rady nadzorczej i członków zarządu, minister skarbu może odwołać prezesa telewizji publicznej, minister skarbu może odwołać prezesa radia i jeżeli nie spodoba mu się program czy jakiś dziennikarz, powie, że to są bardzo ważne powody i odwołuje. Mało tego, Platforma Obywatelska w tym projekcie jakby nie zdawała sobie sprawy, nie wyobrażała sobie, że kiedyś może przestać rządzić. Wyobraźmy sobie w tej chwili zmianę rządu przy tej ustawie. Każda zmiana rządu to jest radykalna zmiana we wszystkich mediach publicznych...