Zapił się na śmierć wodą z węża ogrodowego
Zakończyło się dochodzenie w sprawie mężczyzny, który zmarł 25 maja w ośrodku Voyage w brytyjskim Theale. Zgon nastąpił po spożyciu przez niego ogromnej ilości wody wprost z węża ogrodowego. 51-letni Andrew Else cierpiał na rzadką chorobę polegającą na niepohamowanym spożywaniu płynów. Śledczy orzekli, że personel ośrodka nie ponosi odpowiedzialności za jego śmierć - informuje "Daily Mail".
Feralnego dnia zastępca kierownika ośrodka Voyage Patima Silima zauważyła, że jeden z jej podopiecznych pije wodę z ogrodowego węża. Nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie fakt, że Andrew Else od 30 lat cierpiał na nieustające pragnienie, które skutkowało spożywaniem ogromnych ilości wody. Niespotykana dolegliwość pojawiła się u niego po przedłużających się kłopotach żołądkowych w wieku ok. 20 lat. Wtedy właśnie Else zorientował się, że opijanie się uśmierza ból. Z czasem niepohamowane picie wody stało się źródłem rozkoszy.
Silima powiedziała, że poleciła personelowi obserwować mężczyznę. Jakiś czas później zauważyła, że Else próbuje zakręcić kran z wodą. Miał mokry sweter i spodnie, więc było dla mnie jasne, że znów pił wodę. Zabraliśmy go z dworu i daliśmy lekarstwa, by się uspokoił. Wydawało się, że wszystko jest już w porządku - dodała.
Niestety nie było. Wkrótce odnaleziono 51-latka leżącego bez życia obok ogrodowego węża. Był zimny, a jego usta zmieniły kolor - relacjonowała Silima.
Else został przetransportowany do szpitala w mieście Reading, gdzie zmarł.
Patolog Colin McCormick powiedział, że nadmierna spożycie wody zaburzyło poziom sodu we krwi (hiponatremia), co doprowadziło do niewydolności serca. Testy toksykologiczne ostatecznie potwierdziły, że Else zmarł z powodu przewodnienia zwanego również zatruciem wodnym.
Patima Silima zapewniła, że 25 maja jej pracownicy zrobili wszystko, co w ich mocy, by upilnować mężczyznę. Innego zdania jest brat zmarłego, Stephen. Obwinia on ośrodek Voyage o niedbalstwo, które doprowadziło do śmierci Andrew. Ktoś powinien był coś zrobić, zakręcić wodę. Andrew z całą pewnością nie wiedział, że jego działanie może doprowadzić go do śmierci - mówił.
Śledczy zajmujący się sprawą stwierdzili, że śmierć 51-latka była tragicznym wypadkiem, ale nie można o nią nikogo obwiniać.