Zaostrza się konflikt na Gubałówce
Niedawno rodzina Byrcynów swoją część terenów na trasie narciarskiej zagrodziła metalowym płotem. Teraz wzdłuż granicy posadziła jeszcze drzewa. Wszystko wskazuje więc na to, że mimo mediacji burmistrza miasta i w tym roku trasa na Gubałówce będzie dla narciarzy zamknięta.
08.12.2006 | aktual.: 08.12.2006 11:53
Prezes Polskich Kolei Linowych Andrzej Laszczyk powiedział, że z przykrością przyjmuje zachowanie rodziny Byrcynów. Dodał, ze w związku z tym, że z nim Byrcynowie nie chcą już rozmawiać, do negocjacji włączył się przewodniczący rady nadzorczej PKL. Podkreślił, że jeżeli to nie przyniesie skutku, sprawa jest możliwa do rozwiązania w sądzie, na co jest - jego zdaniem - duża szansa.
Bożena Gąsienica Byrcyn nie chciała odpowiedzieć na pytanie, czy w ogóle jeszcze będzie rozmawiać z Polskimi Kolejami Linowymi. Oświadczyła jedynie, że nie ma nic przeciwko narciarzom. Na propozycje udostępnienia wydzierżawienia terenów nie chce się jednak zgodzić.
Rodzina Byrcynów jest właścicielem trzech działek na polanie Gładkie. Ponieważ leżą one w poprzek nartostrady, narciarze zjeżdżający z Gubałówki nie mają możliwości ich ominięcia. Rodzina nie przyjęła składanej jej propozycji podwojenia stawek za dzierżawę.
Sezon narciarski coraz bliżej, a porozumienia na Gubałówce wciąż nie ma. Wszystko wskazuje na to, że i w tym roku ta popularna trasa narciarska przez góralski upór będzie zamknięta.