PublicystykaZanim się pozabijamy, posłuchajmy Alfredo Zamudio

Zanim się pozabijamy, posłuchajmy Alfredo Zamudio

Jeśli politycy dostrzegą w konkurentach człowieka, gdy zaczną do siebie mówić, a nie prowadzić monolog, wtedy Polska stanie się krajem dla wszystkich. Bez dialogu będzie coraz gorzej. Szkoda, że o tak prostych sprawach musi przypominać nam Norweg.

Zanim się pozabijamy, posłuchajmy Alfredo Zamudio
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | .
Paweł Wiejas

16.05.2018 | aktual.: 16.05.2018 18:14

Alfredo Zamudio jest człowiekiem wielkim. Nie chodzi o to, że jest potężnym, ponad dwumetrowym mężczyzną, o głębokim, tubalnym wręcz głosie. O jego wielkości świadczą dokonania w Nansen Center for Peace and Dialogue, norweskiej organizacji od lat zajmującej się wprowadzaniem zasad profesjonalnego dialogu i rozwiązywaniem konfliktów. Bałkany i Afganistan, Kolumbia i Irak, Kenia i Ukraina - tam, gdzie ludzie zatracili zdolność do porozumiewania się, pojawia się on - syn chilijskiego imigranta.

Zapach nieszczęścia, samotności i niezrozumienia

Był rok 1973 gdy pod jego dom podjechała wojskowa furgonetka. 12-letni Alfredo widział, jak żołnierze Augusto Pinocheta wpychają do środka jego ojca. Jednak z tego dnia w pamięci najbardziej utkwił mu moment, gdy wszedł na górę i podniósł z łóżka koszulę taty. Jej zapach pamięta do dziś - tak pachnie dla niego nieszczęście, samotność i niezrozumienie. Przez kolejne miesiące tułał się od znajomych do znajomych. Systematycznie ich ubywało - przerażeni tym, że ich ojczyzna zamieniła się w piekło na ziemi, kończyli przed plutonami egzekucyjnymi lub znikali w tajemniczych okolicznościach.

Trzy lata spędził na ulicy. Jego domem były koryta wyschniętych rzek, ulice i śmietniki. Dotrwał do chwili, gdy ojciec wyszedł z więzienia. 15 września 1976 r. opuścili Chile z paszportami, w których wbito pieczątkę „Ważne tylko do wyjścia”.

- W Norwegii, w której zamieszkaliśmy, zrozumiałem z czasem, czego zabrakło wtedy w Chile. Zdałem sobie sprawę, że ludzie powinni ze sobą rozmawiać, odkrywać człowieka w innych, ale przede wszystkim w sobie - mówi Zamudio. - To dlatego od 1982 r. zacząłem zajmować się kwestią praw człowieka. Ludzie często pytają mnie, czego nauczyły mnie moje przejścia. Odpowiadam, że nauczyłem się słuchać opowieści innych, że bez względu na to, jak złe są to rzeczy, zawsze można dać ludziom nadzieję i zmienić ich życie.

Dialogu można się nauczyć

- W większości dialog traktujemy albo jako coś dla słabeuszy, albo jako narzędzie manipulacji. Tymczasem dialog jest kluczową wartością, dzięki której możemy budować pokojowe relacje i poprawiać jakość naszego życia - mówił, zapowiadając norweskiego gościa, Konrad Ciesiołkiewicz z Orange Polska, jeden z inicjatorów projektu. - Przede wszystkim jednak jest społeczną kompetencją i to jest w niej niezwykle optymistyczne, bo to oznacza, że dialogu można się po prostu uczyć i można go doskonalić.

Obraz
© Materiały prasowe| Konrad Ciesiołkiewicz: To bardzo ciekawe, że w czasach medialnych debat i ciągłego tak zwanego bycia w kontakcie, gonienia za nowymi kwalifikacjami, w życiu prywatnym tak mało cenimy kompetencje dialogu | .

Słuchając chwilę później Alfreda Zamudio, nie miałem żadnych wątpliwości, że gość debaty „Wyłącz Ego. Zrozum drugiego” zorganizowanej przez Orange w prostych słowach mówi o rzeczach fundamentalnych dla każdego społeczeństwa.
- Przede wszystkim musimy rozpocząć od tego, żeby nie patrzeć na innych, kierując się stereotypami, bo to droga donikąd – przypomniał Zamudio. - Spójrzcie na mnie. Ludzie wyobrażają sobie, że każdy Chilijczyk jest niski. Czy ja wyglądam więc jak Chilijczyk? No, nie. Gdy przyjechałem do Norwegii, zaczynała się właśnie kariera zespołu ABBA, a furorę robił kawałek „Fernando”. Żadna z moich szwedzkich rówieśnic nie chciała uwierzyć, że taki dryblas, jak ja jest Latynosem. Coś sobie kiedyś wbiły do głowy, i już.

Zupełnie na poważnie Norweg opowiadał o tym, że większość konfliktów trwa lub pozostaje uśpionych - nawet przez długie lata - a jednym z głównych powodów jest to, że ludzie nie potrafią, choć przez chwilę, spojrzeć na świat oczami tych, którzy mają odmienne zdanie.
- Hiszpanie nadal liżą rany po podziale zadanym narodowi przez generała Franco, a ostatnim tego przejawem jest konflikt o Katalonię. Kolumbijczycy muszą nauczyć się żyć w pokoju po wojnie domowej. Palestyńczycy i Żydzi walczą ze sobą, bo człowiek po drugiej stronie został odhumanizowany, a przecież śmierć wygląda tak samo bez względu na to, jakiej jesteś narodowości - wyliczał Zamudio. - Niewyobrażalne, ale na Bałkanach staraliśmy się uczyć ludzi dialogu, czyli wsłuchać się w głos drugiego i zrozumieć jego motywację już w czasie oblężenia Sarajewa w 1994 r. Wsłuchując się tylko w swój głos, nie stajemy się mądrzejsi.

Musimy uciec od polityki made in Poland

Zamudio unikał konkretnych odwołań do braku dialogu w polityce, ale słuchając go, nie sposób było nie zadawać sobie pytań, co dzieje się z Polakami. Dlaczego coraz bardziej widoczny jest podział: „my” - ci dobrzy, i „oni”.

Ewidentnie wynika on z przekonania, że tylko jedna ze stron ma monopol na prawdę absolutną. A jeśli ma rację, to ona powinna dominować i narzucać swoje zasady.

Polscy politycy ze sobą nie dyskutują, oni do siebie gadają (nierzadko krzycząc), nie mając najmniejszego zamiaru usłyszeć, co inni mają do powiedzenia. To nie ciepły dialog, a zimny monolog. A ponieważ używają coraz bardziej radykalnego języka, tym trudniej znaleźć im choćby najmniejszą płaszczyznę do porozumienia. Koło się zamyka.

Organizatorem debaty „Wyłącz ego. Zrozum drugiego”, która odbyła się w Warszawie 16 maja, była firma Orange Polska. Debatę współtworzyła: Fundacja Szkoła Liderów, Fundacja Pracownia Badań i Innowacji Społecznych Stocznia, Laboratorium Więzi, CSRinfo oraz THINKTANK.

Zobacz także
Komentarze (0)