Zaniechanie to też znęcanie. Sąd w Oławie wydał przełomowy wyrok
Zaniechanie podawania psu pokarmu i wody oraz nieudzielenie mu pomocy medycznej sąd uznał znęcaniem ze szczególnym okrucieństwem - pisze w "Polityce" Agnieszka Sowa.
Zatłuczenie młotkiem, wyrzucenie przez okno, wleczenie za samochodem – kiedy ludzie robią bezbronnym zwierzętom takie rzeczy, organa ścigania i sądy na ogół nie mają wątpliwości i uznają to za znęcanie. Ale zostawienie zwierzęcia bez pożywienia i wody czy bez koniecznego leczenia już nie jest dla wymiaru sprawiedliwości tak oczywiste.
Tymczasem sąd w Oławie skazał na rok bezwzględnego więzienia opiekunkę kundelka o imieniu Aksel, która nie leczyła go, mimo że był poważnie chory, nie karmiła ani nie poiła. Psa odebrano jej w stanie agonalnym. Lekarka weterynarii, która mogła tylko skrócić jego cierpienia, poddając go eutanazji, stwierdziła, że zwierzę gniło za życia. – To bardzo ważne rozstrzygnięcie i na pewno jedno z pierwszych tego typu, w których za szczególne okrucieństwo potraktowano zaniechanie – mówi mec. Karolina Kuszlewicz.
Sąd uznał, że "skrajne zaniedbanie, nieudzielenie pomocy medycznej ciężko choremu zwierzęciu, zaniechanie podawania pokarmu i wody, które w konsekwencji doprowadziło do wyniszczenia organizmu ze skrajnego niedożywienia, (…) co doprowadziło do częściowego wyłysienia oraz odparzeń w ranach odleżynowych, gdzie rozwinęły się larwy much" jest znęcaniem ze szczególnym okrucieństwem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odkrycie przy brzegu jeziora pod Giżyckiem. Spacerowicz natychmiast wezwał służby
"Bardzo nas cieszy ten wyrok, bo prokuratorzy i sędziowie często nie traktują zaniechania leczenia jako znęcania" – powiedziała serwisowi Wrocław.pl Izabela Kadłucka, prezes fundacji Lex Nova, która razem z policją odebrała psa. "Umarzano sprawy, gdzie pies miał np. guza większego od głowy albo guza 10 na 10 cm na zewnątrz ciała z przerzutami do organów wewnętrznych, opiekunowie nie robili nic, a prokuratorzy nie dopatrzyli się znęcania".
KLIKNIJ W OKŁADKĘ, BY PRZENIEŚĆ SIĘ DO AKTUALNEGO WYDANIA "POLITYKI"
Zagłodzenie też często nie robi wrażenia na przedstawicielach wymiaru sprawiedliwości. Opiekun labradorki, który na cztery miesiące pozostawił ją w kojcu bez jedzenia i doprowadził zdrowe zwierzę do takiego wycieńczenia, że nie miało siły wyjść z boksu, został właśnie przez sąd w Kaliszu skazany na 2 tys. zł grzywny. – Wnieśliśmy sprzeciw, bo kara jest niewspółmierna do cierpienia, jakie zadano zwierzęciu – poinformowała Anna Małecka z Kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt Help Animals.