Zamrożona koalicja PO-PiS
Choć do wyborów niespełna cztery miesiące, PO
i PiS nie cyzelują jeszcze wspólnego programu. A powinni. Tym
bardziej że nowy rząd, który powstanie pod koniec roku, będzie
miał bardzo mało czasu, aby przygotować budżet na 2006 r. -
pisze w "Gazecie Wyborczej" Ewa Milewicz.
02.06.2005 | aktual.: 02.06.2005 06:32
Według niej, im bliżej wyborów, tym negocjacje programowe PO i PiS wydają się trudniejsze. Nadchodząca kampania wygląda na bardziej rywalizacyjną niż wszystkie poprzednie. Ze względu na równoczesną walkę partii i ich prezydenckich kandydatów. Do tego ta kampania będzie dłuższa od normalnej parlamentarnej o co najmniej dwa tygodnie, nawet do miesiąca (jeśli dojdzie do drugiej tury wyborów prezydenckich).
Taka ostra i długa kampania może przekreślić szanse na zmiany podatkowe w przyszłym roku, bo zgodnie z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego muszą być one ogłoszone do 30 listopada. A przyszli koalicjanci jeszcze w tej sprawie nie zaczęli rozmawiać.
Nawet gdyby rywalizacja prezydencka PO i PiS skończyła się na pierwszej turze, czyli 9 października, to czasu na zmiany w podatkach będzie bardzo mało. Dlaczego więc nie negocjują już? - stawia pytanie publicystka "GW".
Podkreśla, że pomysły gospodarcze obu partii się różnią. Program gospodarczy PO przygotowuje doradca Rafał Antczak. Niedawno mówił "Gazecie", że PO chce podatku liniowego 3x15, a jeśli chodzi o PiT przewiduje jedną 15% stawkę, żadnych ulg, z wyjątkiem ulgi prorodzinnej dla biedniejszych rodzin i to nie w pierwszym roku po wprowadzeniu podatków 3x15.
Jak popytać w PiS-ie to takie rozwiązanie jest nie do przyjęcia. - Sprawa podatku 3x15 zdecyduje się w kampanii - szef klubu PiS Ludwik Dorn bagatelizuje tę różnicę pomiędzy koalicjantami. - Wyborcy zaczną liczyć i doliczą się, że w wersji PO wzrośnie VAT na żywność z 3 - 7% do 15. I wyborcy na to się nie zgodzą - mówi Dorn.
I właśnie sprawa podatków powinna być w tej chwili rozstrzygnięta przez koalicjantów. Antczak chce, aby zmiany nastąpiły od 1 stycznia 2006. Aby tak się stało, musiałyby być uchwalone do końca listopada. Inaczej może je zakwestionować Trybunał Konstytucyjny. To znaczy, że na przepchnięcie ustawy mają w nowym Sejmie bardzo mało czasu.(PAP)