Zamieszki w obozach dla uchodźców w Bułgarii i w Grecji
• 14 policjantów rannych w zamieszkach w bułgarskim obozie dla uchodźców
• Ewakuowano setkę pracowników
• Bezpośrednim powodem buntu był wprowadzony w zeszły piątek zakaz wychodzenia poza teren należący do ośrodka
• Do zamieszek doszło też na wyspie Lesbos
25.11.2016 | aktual.: 25.11.2016 06:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od czwartku trwa protest w ośrodku dla uchodźców w bułgarskim mieście Charmanli. W rezultacie zamieszek 14 policjantów odniosło rany. Jak dotąd przesłuchano 200 uczestników zajść. W czwartek doszło też do zamieszek w obozie Moria na greckiej wyspie Lesbos.
Protestujący w obozie w Charmanli spowodowali spore zniszczenia. Z trudem udało się ewakuować setkę bułgarskich pracowników. Telewizja publiczna ocenia, że buntu nie da się wygasić w nocy z czwartku na piątek.
Uchodźcy podpalili materace, stołówkę i nowy ośrodek medyczny, zbudowany za środki unijne. Doszło do starć z policją, która - uzbrojona w pałki, tarcze i armatkę wodną - wkroczyła do ośrodka.
Do Charmanli ściągnięto oddziały policji z czarnomorskiego portu Burgas i położonego na południu miasta Kyrdżali. Na miejsce udała się dyrektor Państwowej Agencji ds. Uchodźców Petia Pyrwanowa, by podjąć negocjacje z protestującymi.
Migranci, głównie - Afgańczycy, domagają się otwarcia granicy z Serbią i umożliwienia im wyjazdu na Zachód.
Bezpośrednim powodem buntu był wprowadzony w zeszły piątek zakaz wychodzenia poza teren należący do ośrodka. Centrum w Charmanli to największy taki ośrodek w kraju; obecnie przebywa tam ponad 3,1 tys. osób. Niewielka część z nich to rodziny syryjskie, większość stanowią młodzi mężczyźni z Afganistanu, Pakistanu oraz Iraku.
Również w Grecji doszło do zamieszek w obozie dla uchodźców.
W czwartek wieczorem doszło do bijatyki z udziałem uchodźców oraz sił porządkowych w obozie Moria znajdującym się na wyspie Lesbos. Bezpośredniego impulsu do zajść dostarczyła śmierć matki trojga dzieci w jednym z namiotów po wybuchu butli z gazem. Dzieciom udało się przeżyć, ale są one poważnie ranne.
Wzburzeni śmiercią kobiety uchodźcy podłożyli ogień pod obiektami w ośrodku - podała miejscowa policja.
oprac. Katarzyna Bogdańska