Zamiast izby przyjęć
Narodowy Fundusz Zdrowia chce od przyszłego
roku opłacać oddziały ratunkowe. Szpitalne oddziały ratunkowe (w
skr. SOR) mają być lepiej wyposażone i zatrudniać lekarzy tej
specjalizacji. Mimo że ustawy o ratownictwie medycznym nadal nie
ma, w Bydgoszczy powstały już trzy oddziały, w tym w Samodzielnym
Publicznym Szpitalu Klinicznym im. Jurasza oraz 10 Wojskowym
Szpitalu Klinicznym - pisze "Gazeta Pomorska".
22.12.2003 | aktual.: 22.12.2003 06:49
Ośrodek w "wojskowym" otwarto ponad rok temu. "Dopiero od kwietnia br. fundusz zdrowia przekazuje nam symboliczne pieniądze i nie można powiedzieć, że oddział jest finansowany przez NFZ" - tłumaczy podpułkownik Tadeusz Kasprzak, zastępca komendanta 10 WSK. Tymczasem funkcjonuje on wraz z Izbą Przyjęć, a jego możliwości są wykorzystywane w niewielkim stopniu.
Na brak pieniędzy narzekają też w "Juraszu". "Cały czas wydatki na funkcjonowanie SOR idą w koszty szpitala" - przyznaje Stanisław Prywiński, zastępca dyrektora SPSK ds. lecznictwa. Od przyszłego roku SOR mają być objęte kontraktem NFZ. Wyjaśnia Barbara Nawrocka, rzecznik prasowy bydgoskiego oddziału funduszu: Do tej pory nie było osobnego "produktu" - szpitalne oddziały ratunkowe. Teraz proponujemy zapłatę za tzw. dobową gotowość. Wycena jeszcze nie jest znana. Nie będziemy płacić za procedury medyczne.
Dyrektorzy obydwu szpitali zadeklarowali, że złożą stosowne oferty. Termin upłynął 21 bm. Mówi ppłk. Kasprzak: Jeśli stawki będą odpowiadały rzeczywistym kosztom leczenia, nasz oddział rozpocznie pełną działalność. Tymczasem kierownictwo SPSK myśli o modernizacji. "Używając fachowej terminologii, w SOR jest źle ustawiona technologia pracy. Jednym słowem konieczna jest przebudowa pomieszczeń i ich doposażenie. Zaplanujemy prace, o ile będą pieniądze" - dodaje w rozmowie z "GP" Prywiński. (PAP)