Zamarzł we własnym mieszkaniu. Policja odmówiła interwencji
Prokuratura wyjaśnia sprawę śmierci 59-letniego mieszkańca Tczewa. Mężczyzna zmarł w mieszkaniu wskutek zamarznięcia. Zdaniem jego sąsiadów tragedii można byłoby uniknąć, gdyby wezwana przez nich policja przybyła na czas.
W mieszkaniu, w którym mieszkał pan Józef z Tczewa, nie było ogrzewania ani dostępu do bieżącej wody. Często pomagali mu sąsiedzi, pożyczając drobne sumy pieniężne.
Ostatni raz mieli z nim kontakt w niedzielne popołudnie. Sąsiadka chciała dać 59-latkowi obiad, ale mieszkaniec odmówił pomocy. Wzbudziło to podejrzenie innej sąsiadki, która zdecydowała się wezwać służby. Jednak policja nie zdecydowała się wysłać patrolu. Dlaczego? Funkcjonariusze stwierdzili, że fakt, iż mężczyzna posiada dach nad głową, sprawia, że sytuacja nie wymaga natychmiastowej interwencji.
Następnego dnia grupa sąsiadów wspięła się na daszek przy oknie, żeby sprawdzić, co się dzieje z panem Józefem. To właśnie oni znaleźli jego ciało w mieszkaniu.
Sprawę śmierci badają śledczy z Prokuratury Rejonowej w Tczewie. Sprawdzą, czy mogło dojść do nieprawidłowości ze strony policji, która nie zainterweniowała pomimo wezwań sąsiadów.
- Wątpliwości budzą wcześniejsze okoliczności dotyczące tego, że być może były sygnały, że mężczyzna potrzebuje pomocy, a nie podjęto stosownych działań - powiedział w rozmowie z Polsat News Ewa Ziębka, prokurator rejonowy w Tczewie.
- W czwartek o 7:00 rano przeprowadzono sekcję zwłok. Pobrano próbki do badań histopatologicznych. Myślę, że opinia powinna wpłynąć w ciągu 14 dni - oświadczył z kolei dziennikarzom jej zastępca prok. Jarosław Michalak.
ZOBACZ TAKŻE: W USA niewidomi mogą strzelać
Źródło: PolsatNews/RadioZET/Te-Tetka