Zamachowcy zabili 12 osób, w nalotach USA zginęło 37 rebeliantów
Przydrożne bomby pułapki zabiły w Iraku 12 osób. Wojska amerykańskie zaczęły zdobywać przy granicy z Syrią kolejne miasto opanowane przez iracką Al-Kaidę. W nalotach na punkty oporu zginęło tam 37 rebeliantów.
14.11.2005 16:40
Sześciu cywilów poniosło śmierć w Ramadi, gdy przydrożna bomba eksplodowała w pobliżu dwóch autobusów pasażerskich. Około 30 osób zostało rannych, z tego dziesięć ciężko. Ramadi jest stolicą prowincji Anbar, rozległego regionu sunnickiego, gdzie szerzy się rebelia wymierzona w zdominowany przez szyitów i Kurdów rząd Iraku i wspierających go Amerykanów.
Napięcia między społecznościami irackimi rzucają cień na kampanię przed wyborami powszechnymi 15 grudnia. Arabska mniejszość sunnicka, uprzywilejowana za Saddama Husajna, a teraz zagrożona polityczną marginalizacją, zamierza tym razem tłumnie pójść do urn, inaczej niż w styczniu, kiedy zbojkotowała wybory do tymczasowego parlamentu.
W Bagdadzie potężna bomba wybuchła w pobliżu Zielonej Strefy, silnie strzeżonej enklawy rządowej, i zabiła trzech cudzoziemców, według irackiej policji Amerykanów. Co najmniej dwie osoby zostały ranne.
Trzy inne osoby zginęły, a cztery odniosły rany w eksplozji przydrożnej bomby pułapki w ruchliwej dzielnicy handlowej we wschodniej części Bagdadu.
Irakijczycy, a także żołnierze amerykańscy i koalicyjni giną w Iraku od coraz zmyślniejszych bomb używanych przez rebeliantów, w tym od przydrożnych bomb nowego typu, które eksplodują, gdy pojazd przecina drogę wiązce podczerwieni, i rażą go przebijającymi pancerz pociskami.
Od kilku miesięcy bomby te są główną przyczyną śmierci żołnierzy USA w Iraku.
Wojska amerykańskie i irackie, prowadzące od 5 listopada przy granicy z Syrią operację Stalowa Kurtyna, zaczęły przeczesywać miasto Ubajdi nad Eufratem, 20 km od granicy. Bojowcy Al-Kaidy stawiają opór. Lotnictwo zbombardowało pięć celów, zabijając 37 rebeliantów. Dwudziestu pięciu innych schwytano.
Około 2500 żołnierzy amerykańskich i 1000 irackich uczestniczących w operacji Stalowa Kurtyna zajęło dotychczas i przeczesało dwa inne miasta w pobliżu granicy z Syrią - Husajbę i Karabilę.
Celem operacji jest przecięcie rebelianckiego szlaku przerzutowego, którym z Syrii dociera w głąb Iraku broń i obcy dżihadyści. Doradca rządu irackiego do spraw bezpieczeństwa Muwafak ar-Rubaji powiedział w Kairze, iż 90 procent zamachowców przeprowadzających samobójcze ataki bombowe stanowią Arabowie, głównie Saudyjczycy, którzy przenikają do Iraku z Syrii.
Operacje takie jak Stalowa Kurtyna prowadzono już kilkakrotnie, ale tym razem Amerykanie zamierzają pozostawić w zdobytych miejscowościach swoich żołnierzy i siły irackie. Dotychczas po każdej pacyfikacji wojska się wycofywały - a po pewnym czasie zjawiali się tam znów rebelianci.
Dowódcy amerykańscy mówią też, że dzięki ofensywie miejscowa ludność będzie mogła bezpiecznie głosować w wyborach 15 grudnia.
Jednak politycy arabskiej mniejszości sunnickiej, która zamieszkuje tereny przy granicy syryjskiej, protestują przeciwko najnowszym akcjom zbrojnym, argumentując, że powodują one straty wśród ludności cywilnej.