Zamach w Czeczenii to prowokacja Moskwy?
Nie da się wykluczyć, że zamach w Groznym był prowokacją ze strony "jastrzębi" w Moskwie - uważa ekspert od spraw terroryzmu dr Krzysztof Karolczak z Uniwersytetu Warszawskiego.
09.05.2004 | aktual.: 09.05.2004 12:50
"Nie da się wykluczyć, że polityka imperialna Rosji mogłaby zmierzać do zaostrzenia sytuacji w Czeczenii poprzez usunięcie obecnych władz i zrzucenie winy za zamach na separatystów. Powodowałoby to kolejną wojnę, co może odpowiadać 'jastrzębiom' w Moskwie" - powiedział Karolczak.
Dodał zarazem, że mógł to być także faktycznie zamach separatystów, którzy wykorzystali, jak to już w Czeczenii wcześniej bywało, rocznicę zakończenia wojny do ataku. "Tu nie chodzi o tę symboliczną datę, lecz o to, że tego dnia w określonym miejscu znajdują się wysocy funkcjonariusze państwa, co jest znakomitą okazją do zamachu" - oświadczył.
Pytany, jak to jest możliwe, żeby bomba umieszczona była pod trybuna honorową, Karolczak zwrócił uwagę, że materiały wybuchowe mogą być nie do wykrycia w rutynowy sposób. "Przekupienie robotników jest bardzo łatwe, a oni mogą nawet nie wiedzieć, że instalują bombę, która może np. przypominać fragment rusztowania trybuny" - powiedział Karolczak.
Nie chciał wypowiadać się o możliwych konsekwencjach zamachu, bo to "wypadkowa efektu końcowego, który nie jest jeszcze oficjalnie znany".