Zamach w Bagdadzie - 20 osób zginęło
Samochód-pułapka eksplodował przed siedzibą władz koalicyjnych w Bagdadzie. Był
wypełniony blisko 500 kilogramami materiałów wybuchowych. W
samobójczym zamachu zginęło ponad 20 osób, w tym dwóch Amerykanów.
Ponad 130 osób, niemal sami Irakijczycy, zostało rannych.
18.01.2004 | aktual.: 18.01.2004 18:03
Był to najbardziej krwawy zamach w Iraku od schwytania w połowie grudnia Saddama Husajna.
Gen. Ralph Baker z sił USA w Bagdadzie, poinformował, że biała toyota eksplodowała, stojąc w kolejce pojazdów czekających na wjazd na teren byłego pałacu prezydenckiego Saddama Husajna, gdzie mieści się siedziba władz koalicji (CPA). Jest to tzw. zielona strefa, czyli najlepiej strzeżone miejsce w stolicy Iraku.
Jeszcze wiele godzin po eksplozji amerykańscy żołnierze wyciągali zwęglone zwłoki z samochodów, a buldożery spychały szczątki pojazdów na boki. Wielu ofiar nie udało się natychmiast zidentyfikować. Rozmiary strat wskazują, że liczba zabitych wzrośnie.
Dwaj zabici Amerykanie to pracownicy amerykańskiego Departamentu Obrony.
Niedziela to w Iraku dzień pracy. Do wybuchu doszło w czasie, gdy do siedziby władz koalicyjnych udawali się jej pracownicy, a także wielu interesantów. Przed bramą stał tłum ludzi czekających na przeszukanie i pozwolenie na wejście na teren pałacu.
Amerykański administrator cywilny Paul Bremer, który na co dzień urzęduje w pałacu Saddama, a obecnie przebywa w USA, określił zamach jako "tragiczny i niewybaczalny".
Tymczasem Amerykanie poinformowali, że w ciągu ostatnich trzech tygodni zatrzymali w Bagdadzie czterech Irakijczyków, którzy są podejrzani o związek z zamachami bombowymi na siły koalicji. Próbowali oni wjechać do zielonej strefy w samochodach, w których czujniki wykryły ślady materiałów wybuchowych.
Trwają ustalenia, czy czterej Irakijczycy mają jakiś związek z niedzielnym zamachem.