Zamach na zwolennika świętej wojny
Pakistański mufti Nizamuddin
Shamzai, który publicznie wzywał do świętej wojny z Amerykanami,
zginął w zamachu w Karaczi, co wywołało rozruchy w tym
największym mieście Pakistanu.
30.05.2004 | aktual.: 30.05.2004 20:12
Shamzai był przedstawicielem radykalnego islamskiego nurtu teologicznego Deobandi, który dostarczył licznych działaczy afgańskiemu ruchowi talibów. Także kilka pakistańskich islamskich ugrupowań zbrojnych uważało go za swego duchowego patrona.
Shamzai został zastrzelony, gdy wsiadał do samochodu przed swym meczetem w Karaczi. Kule zamachowców trafiły również jego syna, innego krewnego, ochroniarza i kierowcę.
Na wiadomość o śmierci muftiego grupki jego zwolenników wyległy na ulice w różnych dzielnicach Karaczi, obrzucając kamieniami samochody i paląc opony. W pobliżu prowadzonej przez Shamzaia szkoły religijnej w śródmieściu Karaczi zgromadziły się tysiące ludzi, wielu z nich z pałkami w rękach. Tłum ten podpalił dwa banki, kilka sklepów i stację benzynową. Policja użyła gazu łzawiącego i broni palnej, do jednego ze szpitali przywieziono dwóch demonstrantów z ranami postrzałowymi.
Ishratul Ibal, gubernator prowincji Sindh, w której leży 14- milionowe Karaczi, wezwał do zachowania spokoju.