Założyciel Facebooka: e‑mail umarł
E-mail umarł - ogłosił założyciel Facebooka Mark Zuckerberg na konferencji poświęconej nowej usłudze, która już niebawem będzie dostępna dla użytkowników Facebooka. Zuckerberg uważa, że jest duża szansa na to, że e-mail podzieli los tradycyjnych listów, dziś uważanych za pocztowe relikty przeszłości.
Maksymalna integracja
Nowa usługa, którą zaczyna oferować najpopularniejszy serwis społecznościowy, może stanowić nie tylko koniec elektronicznej poczty w tradycyjnym rozumieniu, ale jest także bezpośrednim zagrożeniem dla takich serwisów e-mailowych jak Hotmail, Yahoo czy Gmail.
Jest o co walczyć, bo Facebooka używa już pół miliarda ludzi na całym świecie. Wszyscy oni są potencjalnymi użytkownikami nowego wynalazku Facebooka, który stanowi też bezpośrednie zagrożenie dla poczty Google Gmail, której używa prawie 200 milionów osób, Hotmail, z którego korzystają 362 miliony osób, i Yahoo!, którego używa niemal 300 milionów internautów.
Największą zaletą nowej usługi, nazywanej przez twórcę "nowoczesnym systemem komunikacji", jest fakt, że pozwala użytkownikowi łączyć wszystkie interaktywne sposoby komunikacji. Można więc będzie zarządzać SMS-ami, wiadomościami z komunikatorów, e-mailami oraz wiadomościami na Facebooku, a wszystko to za pomocą jednego konta o adresie Facebook.com. Twórcy podkreślają, że dodatkową zaletą nowej usługi będzie możliwość gromadzenia historii całej korespondencji - nie tylko tej e-mailowej, ale także SMS-owej czy tej z rozmów przez komunikatory, do której można będzie w każdej chwili sięgnąć.
- Nie uważamy, żeby e-mail był nowoczesną metodą komunikacji - oświadczył Zuckerber na poniedziałkowej konferencji w San Francisco. - Chcemy, żeby ludzie mogli się komunikować w taki sposób, na jaki przyjdzie im ochota - przez e-mail, SMS-y czy wiadomości na Facebooku - dodał. Nowa usługa ma im to wszystko umożliwić i maksymalnie ułatwić, bo - jak uważa twórca Facebooka - tradycyjna poczta stanowi dla młodych ludzi zbyt duże "obciążenie poznawcze". Stąd pomysł, żeby wszystko ułatwić i zintegrować tak, żeby wszystko było proste, przejrzyste i natychmiastowe - bo na tym, między innymi, polega wyjątkowość tej usługi.
Zamiast oddzielnie sprawdzać konto pocztowe, skrzynkę odbiorczą w telefonie i logować się na stronie Facebooka, wszystko będzie można zrobić za jednym kliknięciem. Specjaliści uważają, że nowy serwis ma sens i jest logicznym krokiem w rozwoju serwisu. Wspólną cechą użytkowników Facebooka jest zamiłowanie do dzielenia się z innymi swoimi komentarzami, zdjęciami i wszystkim, co im przyjdzie do głowy.
Zabójca Gmail?
O ile kiedyś uważało się, że jeśli czegoś nie ma w Google, to to nie istnieje, to teraz dość uzasadnione wydaje się stwierdzenie, że jeśli nie masz profilu na Facebooku, dużo tracisz z życia internetowej społeczności. Przynajmniej z punktu widzenia twórców Facebooka i innych społecznościowych serwisów.
Otwarte pozostaje pytanie, czy system się sprawdzi i czy faktycznie pięćset milionów jego użytkowników zacznie używać poczty elektronicznej na Facebooku oraz jak na ten ruch swojego największego konkurenta zareaguje Google. Na razie Google zablokował usługę Facebooka, która pozwalała przenieść dane bezpośrednio z Gmail do Facebooka. Już wiadomo też, że intensywnie szuka nowych, twórczych pracowników - głównie inżynierów. Żeby zachęcić nowych, kreatywnych pracowników do przyjścia do firmy, Google ogłosił, że zamierza podnieść pensje o 10%. Szef Facebooka uważa wprawdzie, że epoka e-maila minęła, zaprzeczając jednocześnie, że jego nowy projekt będzie - jak spekulowano po ogłoszeniu rewelacji Facebooka - zabójcą Gmail.
Zespół Facebooka nad zmianami pracował przez ostatni rok. W najbliższych miesiącach zostanie udostępniony użytkownikom, na razie tylko na zasadzie zaproszenia. Całe przedsięwzięcie nazywa się "Project Titan". Nie da się zaprzeczyć, że szykuje się prawdziwa walka tytanów - wydaje się, że zwycięzca może w niej być tylko jeden. Czas pokaże, czy będzie to nowoczesny, zintegrowany i maksymalnie uproszczony system Facebooka, czy też tradycyjna poczta. Na razie zarówno zespół Facebooka, jak i Google jasno zdają sobie sprawę, że jest o co walczyć.
Polecamy w wydaniu internetowym: Największy handlarz bronią trafił już w ręce Amerykanów