Załoga Huty Łaziska żąda gwarancji wypłat
Huta Łaziska upada. Jest jednak szansa, że
wznowi działalność na trzy, może cztery miesiące - pisze "Dziennik
Zachodni". Tyle czasu ma bowiem zająć przetworzenie zgromadzonych
na zwałowiskach zapasów surowców, w tym węgla i kwarcytu.
12.09.2006 | aktual.: 12.09.2006 06:03
Wciąż nie wiadomo jednak, czy Górnośląski Zakład Elektroenergetyczny - Vattenfall (GZE) wznosi dostawy energii do huty i czy jej załoga zgodzi się ponownie podjąć pracę.
Gazeta przypomina, że od 1 lutego 2006 roku Huta Łaziska jest pozbawiona energii. Wieloletni spór z GZE spowodował, że zakład upada, a ponad 600 osób znalazło się bez pracy. Mimo prowadzonych przez zarząd huty rozmów z GZE, do tej pory nie udało się podpisać umowy na dostawy energii.
Szansa taka istnieje i być może huta wznowi produkcję za kilka czy kilkanaście dni - mówi rzecznik huty Marek Klimek. Rzecz dotyczy jednak włączenia zakładu na kilka miesięcy, do czasu przerobienia zgromadzonych surowców. Trudno w tej chwili powiedzieć, czy uda się wynegocjować dostawy energii na dłuższy okres - dodaje.
W hucie miało się odbyć spotkanie związkowców z większościowym udziałowcem huty - Radosławem Miśkiewiczem ze spółki Gemi. Do rozmów jednak nie doszło.
Sytuacja będących na wypowiedzeniach pracowników jest tragiczna - podkreśla szef zakładowej "Solidarności" Zbigniew Woźnica. Tylko garstka znalazła pracę - zwykle dorywczą. Reszta nie ma z czego żyć. Część załogi od dwóch miesięcy w ogóle nie dostała pieniędzy. Czy dostaniemy gwarancje, że jeśli będziemy przez trzy, cztery miesiące pracować, otrzymamy wypłaty? Właśnie o tym chcemy porozmawiać z właścicielem huty - wyjaśnia i dodaje, że ma nadzieję, iż do spotkania z właścicielem huty dojdzie w ciągu najbliższych dni.
"Dziennik Zachodni" przypomina, że hucie potrzebne są także środki na rozruch. (PAP)