"Załodze Jaka-40 po prostu się udało"
W ramach śledztwa w sprawie katastrofy Tu-154M wojskowa prokuratura sprawdza, czy nie doszło do złamania procedur podczas lądowania Jaka-40 na lotnisku w Smoleńsku. Jak jednak mówi w rozmowie z tvp.info płk Edmund Klich, załoga samolotu wiozącego dziennikarzy lądując w złych warunkach, naruszyła przepisy bezpieczeństwa. - Jestem w stanie udokumentować, jak zostały naruszone przepisy o przekroczeniu minimalnych warunków. Załodze Jaka-40 po prostu się udało - powiedział płk Klich.
17.01.2011 | aktual.: 17.01.2011 20:31
Jak-40 wylądował w Smoleńsku ok. godz. 7.15 czasu polskiego. Według raportu MAK "kierownik lotów wydał załodze samolotu komendę odejścia na drugi krąg, jednak załoga nie wykonała polecenia i wylądowała". Pilot zeznał, że takiej komendy nie słyszał. Później załoga Jaka ostrzegła przez radio kolegów z Tu-154 o koszmarnych warunkach. Pilot Jaka w jednym z wywiadów przyznał, że "lądowanie przebiegało w gęstej mgle".
- Sprawa lądowania Jaka-40 w Smoleńsku jest oczywiście także badana jako jeden z elementów głównego śledztwa. Prokuratorzy muszą sprawdzić wszystkie sprawy, pod kątem ewentualnego popełnienia czynów zabronionych. Na razie nie ma jednak decyzji, aby materiały w tej sprawie wyłączyć do odrębnego postępowania i czy w ogóle do tego dojdzie - mówi w tvp.info płk Zbigniew Rzepa, rzecznik naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Wojskowych śledczych interesuje, czy załoga Jaka-40, który przywiózł do Smoleńska dziennikarzy, nie naruszyli procedur bezpieczeństwa. Sprawę tę badała w ubiegłym roku specjalna komisja, którą powołał dowódca Sił Powietrznych gen. Lech Majewski na wniosek Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów. W czerwcu ub.r. wojskowi eksperci uznali, że "warunki pogodowe pozwalały na wykonanie tego zadania". Komisja analizowała sytuację m.in. w oparciu o zebrane materiały i zeznania świadków.
Tymczasem według płk Edmunda Klicha, byłego akredytowanego przy rosyjskiej MAK, w czasie lądowania Jaka-40 doszło do uchybień. - Nie wiem jak wyglądały prace i nie znam całego raportu komisji sił powietrznych. Natomiast mogę udowodnić, że lądując w tych warunkach, jakie zaistniały w Smoleńsku, załoga naruszyła procedury bezpieczeństwa. Jestem w stanie udokumentować, jak zostały naruszone przepisy o przekroczeniu minimalnych warunków. Załodze Jaka-40 po prostu się udało - powiedział portalowi tvp.info płk Edmund Klich.
Zdaniem Klicha, wojsko nie powinno mówić, że "nic się stało, a wszystko przebiegało zgodnie z procedurami", bo to może skutkować błędami w przyszłości. - Bezpieczeństwo polega na tym, aby reagować nie tylko, gdy dojdzie do katastrofy, ale także po takich incydentach. Tak się robi w lotnictwie cywilnym, a wojskowe powinno reagować już po tragedii samolotu CASA - dodał płk Klich.