PolskaZalewski: prezes PiS nie może nas wyrzucić

Zalewski: prezes PiS nie może nas wyrzucić


B. wiceprezes PiS Paweł Zalewski powiedział że ani on, ani pozostali b. wiceszefowie partii nie otrzymali jeszcze pisma o wszczęciu wobec nich postępowania dyscyplinarnego i zawieszeniu ich członkostwa w partii. Najpierw - jak mówi - chce zapoznać się z zarzutami, a potem podejmować decyzję, co dalej. Zalewski dodał, że to nie prezes PiS jest instancją, która mogłaby decydować o wyrzuceniu ich z partii.

Zalewski: prezes PiS nie może nas wyrzucić
Źródło zdjęć: © PAP

W piątek prezes PiS J. Kaczyński zdecydował o zawieszeniu w prawach członków partii jej byłych wiceprezesów: Ludwika Dorna, Pawła Zalewskiego i Kazimierza M. Ujazdowskiego. Na początku listopada ci trzej politycy zrezygnowali z funkcji wiceprezesów; wcześniej wystosowali list do prezesa partii w sprawie zmiany sposobu zarządzania PiS.

Rzecznik dyscypliny PiS Karol Karski poinformował, że jeszcze tego dnia na wniosek prezesa PiS, zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne przed Koleżeńskim Sądem Dyscyplinarnym wobec Dorna, Zalewskiego i Ujazdowskiego.

Prezes PiS, b. premier Jarosław Kaczyński w rozmowie z tygodnikiem "Wprost", która ukaże się w najbliższy poniedziałek, zapowiada, że jeśli Ludwik Dorn, Kazimierz M. Ujazdowski i Paweł Zalewski nie zawrócą ze "swojej nowej drogi" będą musieli rozstać się z partią.

Nie wiem, o jakiej drodze prezes mówi. Jednak twierdzenie, że jeśli nie zawrócimy z tej drogi, to będziemy musieli odejść z partii jest dziwne, bo prezes nie jest instancją, która o tym decyduje. Dziwię się, że tego typu sformułowań używa. To są sformułowania sprzeczne ze statutem, ponieważ przesądza wynik postępowania przed sądem dyscyplinarnym - podkreślił Zalewski.

Powiedział, że zdumiewa go sposób stawiania sprawy przez J. Kaczyńskiego. Moim celem jest reforma PiS. Uważam, że w partii - obok dyscypliny - powinna istnieć wewnętrzna dyskusja. W sytuacji, gdy jest ona blokowana, partii grozi marginalizacja, podobna do tej, która spotkała ugrupowania prawicowe w latach 90. - uważa.

Pytany w niedzielę przez dziennikarzy o podstawowe zarzuty wobec b. wiceprezesów szef klubu PiS Przemysław Gosiewski powiedział, że chodzi "przede wszystkim o głoszenie poglądów sprzecznych z poglądami PiS".

Przypomnę choćby sprawę poparcia okręgów jednomandatowych, PiS nie popierało tych rozwiązań, po drugie występowanie z inicjatywami bez uzgodnienia z władzami. Przypomnę inicjatywę koalicji konstytucyjnej, inicjatywę, która została odrzucona także przez PO - wymieniał. Jako trzeci powód podał upublicznienie przez b. wiceprezesów listu do prezesa PiS, który - według Gosiewskiego - "był elementem dyskusji wewnątrzpartyjnej".

Zapewnił przy tym, że decyzja o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego nie jest podyktowana chęcią zamknięcia ust przed grudniowym kongresem partii. Jest przede wszystkim podyktowana względami statutowymi - powiedział Gosiewski.

Pytany o to, kiedy Dorn, Ujazdowski i Zalewski staną przed sądem dyscyplinarnym Gosiewski odparł, że to rzecznik dyscyplinarny Karol Karski zaprasza osoby do złożenia wyjaśnień w postępowaniu. Uważam, że to postępowanie dyscyplinarne powinno być prowadzone szybko - podkreślił szef klubu PiS.

Dziwię się, że ktoś taki, jak pan Gosiewski, kto walczył o demokrację w Polsce, wykazuje się dzisiaj całkowitym niezrozumieniem istoty życia publicznego w Polsce i prezentuje takie argumenty - skomentował te zarzuty Paweł Zalewski.

Podkreślił, że "życie polityczne w Polsce nie jest tajne", a "partie polityczne są dziś w Polsce takimi instytucjami jak wszystkie inne instytucje publiczne". Zaznaczył też, że żaden z b. wiceprezesów nie upublicznił" listu do prezesa PiS.

Jeśli nie będziemy dyskutowali, jaką politykę mamy prowadzić, to nie będziemy w stanie zwiększyć naszego wpływu politycznego w elektoracie. Jeżeli będziemy prowadzili politykę, wykluczając elektorat wielkomiejski, to nie ma co liczyć na reelekcję prezydenta i powrót do władzy za cztery lata - uważa b. wiceprezes PiS.

Pytany o ewentualne wspólne plany trzech polityków Zalewski powiedział, że najpierw chcą poznać dokumenty. Chcemy dowiedzieć się o co w nich chodzi. Później zobaczymy, jeśli uznamy, że powinniśmy się jakoś wspólnie zachować, to się zachowamy - mówił.

W piątek Ujazdowski napisał w oświadczeniu, że decyzję o zawieszeniu w prawach członka partii przyjął ze smutkiem. Uznał ją za "niesprawiedliwą, bezpodstawną i mającą na celu zablokowanie swobodnej dyskusji o przyszłości partii".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)