Polska"Zakuli moją upośledzoną córkę w kajdanki, jak bandytę"

"Zakuli moją upośledzoną córkę w kajdanki, jak bandytę"

W podartych ubraniach i skutą kajdankami - w takim stanie policja wyprowadziła z ośrodka dla niepełnosprawnych Anię Łojszczyk, niewidomą z porażeniem mózgowym. Funkcjonariuszy wezwali do chorej ratownicy medyczni, którzy nie mogli sobie z nią poradzić. Matka dziewczyny jest oburzona sytuacją. - Trzeba było wezwać psychiatrę, podać leki uspokajające, a oni potraktowali Anię jak bandytę - mówi TVN Warszawa.

16.10.2009 | aktual.: 16.10.2009 08:42

Do zdarzenia doszło w środę w ośrodku na ul. Leonarda na warszawskiej Woli. Przebywa tam kilkadziesiąt osób, które nie są w stanie funkcjonować samodzielnie - niewidomych, z porażeniem mózgowym, padaczką.

Pracownicy wyjaśniają, że sytuacja była groźna, bo Ania rzucała się i próbowała bić głową o ściany. Z matką nie mogli się skontaktować. Wezwali pogotowie, a ratownicy medyczni poprosili o pomoc policję, bo sami nie mogli doprowadzić chorej do karetki, by zawieźć ją na oddział psychiatryczny.

Zdaniem ratowników wszystko przebiegło zgodnie z prawem. Rzecznik pogotowia tłumaczył TVN Warszawa, że zgodnie z prawem ratownik medyczny nie może chorego wsadzić do karetki, gdy ten stawia opór. Przymusu bezpośredniego może użyć za to funkcjonariusz.

Dyrekcja placówki żąda jednak wyjaśnień. Zdaniem lekarzy problemem są przepisy. Ustawa o ratownictwie medycznym jest źle napisana. - W karetce może wyjechać chirurg, kardiolog, ale nie psychiatra.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)