Zakopane walczy z barszczem Sosnowskiego
Władze Zakopanego zobowiązały mieszkańców oraz firmy i instytucje z terenu miasta do zwalczania barszczu Sosnowskiego porastającego niektóre posesje. Jak poinformowały w piątek, z gruntów publicznych roślina ta będzie usuwana przez służby miejskie.
W kontakcie ze skórą roślina wywołuje nadwrażliwość na promienie słoneczne, która w pogodne dni może wywołać u ludzi trudno gojące się oparzenia. Barszcz Sosnowskiego ze względu na łatwość rozprzestrzeniania się wymaga intensywnego zwalczania.
Tej wiosny roślina znów pojawiła się w rejonie licznych w Zakopanem potoków oraz wzdłuż ciągów komunikacyjnych i w obrębie wielu prywatnych posesji.
"Chcielibyśmy, aby barszcz Sosnowskiego w końcu zniknął z Zakopanego. Aby do tego doprowadzić nie wystarczy zwalczać go na działkach gminnych, podczas gdy na sąsiednich prywatnych posesjach będzie rósł nadal i z powrotem rozsiewał się na poprzednio oczyszczone tereny" - tłumaczył na piątkowej konferencji prasowej wiceburmistrz Zakopanego, Krzysztof Owczarek.
Dlatego pod koniec 2002 r. Rada Miasta w "Regulaminie utrzymania czystości i porządku na terenie miasta" nałożyła na właścicieli posesji obowiązek niszczenia barszczu Sosnowskiego. Osobom i instytucjom uchylającym się od tego grożą mandaty karne w wysokości do 500 zł.
Barszcz Sosnowskiego łatwo się rozprzestrzenia wypierając inne gatunki roślin. Dlatego konieczne jest usuwanie i niszczenie jego kwiatostanów jeszcze przed zawiązaniem nasion, aby uniemożliwić im rozsianie się.
"Można tego dokonać przez wycinanie całych roślin lub opryskiwanie ich preparatami chemicznymi przeznaczonymi do zwalczania roślin wieloletnich" - powiedział naczelnik miejskiego Wydziału Inżynierii i Ochrony Środowiska, Andrzej Fryźlewicz. Specjaliści ostrzegają jednak przed kontaktem z barszczem Sosnowskiego bez odzieży ochronnej i radzą niszczyć rośliny tylko w pochmurne dni.
Na zwalczanie rośliny przez służby miejskie w budżecie gminy Zalopane zarezerwowano w tym roku ok. 10 tys. zł. Mieszkańcy muszą to uczynić na własny koszt, miasto może zapewnić jedynie pomoc instruktażową.
Barszcz Sosnowskiego trafił do Polski na początku lat 70. z ZSSR, gdzie już w latach 50. testowano go na poletkach doświadczalnych, a w następnej dekadzie uprawiano w kołchozach, jako roślinę paszową dla bydła, niezwykle bogatą w składniki odżywcze. Po sprowadzeniu do Polski, roślinę posadzono w kilku miejscach w Małopolsce, m.in. w rejonie Gubałówki w Zakopanem. Później w Polsce zrezygnowano z uprawy barszczu Sosnowskiego, ale roślina wymknęła się z plantacji na dzikie stanowiska.
"Naukowcy eksperymentujący z barszczem Sosnowskiego wywołali wielki problem i teraz jakby zniknęli. Ale instytut, który się tym zajmował w Polsce, nadal istnieje i zastanawiamy się, czy nie powinniśmy go zaskarżyć o odszkodowanie. Co roku ponosimy konkretne koszty, a w sumie miasto i jego mieszkańcy są Bogu ducha winni" - ocenił wiceburmistrz Owczarek.