Zakończyło się referendum w Iraku - przebiegło spokojnie
Frekwencja w sobotnim referendum konstytucyjnym w Iraku przekroczyła 61%. Taką wstępną ocenę ogłosił przedstawiciel irackiej komisji wyborczej Abdel Husajn Hindawi.
15.10.2005 | aktual.: 15.10.2005 17:51
W wyborach powszechnych w styczniu frekwencja była mniejsza, wyniosła 58,3%. Jeśli ocena, którą ogłosił Hindawi, okaże się trafna, może to oznaczać, że w sobotę znacznie liczniej niż w styczniu głosowali arabscy sunnici, w większości przeciwnicy konstytucji.
Arabscy sunnici zajmowali za Saddama Husajna najważniejsze stanowiska w aparacie rządowym, siłach zbrojnych i służbach specjalnych. W styczniu zbojkotowali wybory do parlamentu, niezadowoleni z dominacji szyitów w nowych władzach i z obecności wojsk koalicyjnych. W rezultacie zdobyli nieproporcjonalnie mało mandatów - 17 z 275, choć stanowią do 20% ludności kraju.
Przywódcy sunnitów uznali potem bojkot wyborów za błąd i przed referendum mobilizowali swą społeczność do walki o utrącenie konstytucji. Nie zdołali jednak przyjąć wspólnej strategii, wskutek czego część sunnickich przeciwników konstytucji głosowała "nie", ale część pozostała w domu.
Iracka Partia Islamska, czołowe sunnickie ugrupowanie polityczne, kilka dni przed referendum przyłączyła się do zwolenników konstytucji, gdy koalicja szyicko-kurdyjska wprowadziła w ostatniej chwili do projektu konstytucji kilka poprawek wychodzących naprzeciw postulatom sunnitów. Przywódcy IPI wezwali swych zwolenników do udziału w referendum i do głosowania +tak+.
Lokale wyborcze były w sobotę czynne 10 godzin - od siódmej do siedemnastej.
Członek irackiej komisji wyborczej Adel Lami powiedział, że wyniki referendum zostaną ogłoszone w ciągu trzech dni, jeśli tylko nie będzie skarg i protestów wymagających sprawdzenia.
Jak informuje agencja France Presse, lokale wyborcze zamknięto zgodnie z planem o piątej po południu (16.00 czasu polskiego). Reuter pisze, że głosowanie przebiegło "nadspodziewanie spokojnie".
Rebelianci starli się z wojskami irackimi i amerykańskimi w niepokornym sunnickim mieście Ramadi, 110 km na zachód od Bagdadu, i ostrzelali kilka lokali wyborczych w stolicy, ale poza tym, jak się zdaje, głosowanie przebiegało bez incydentów.
Z codziennego rejestru zamachów i innych aktów przemocy w Iraku, prowadzonego przez agencje Associated Press i Reutera, wynika, że do późnego popołudnia w atakach ekstremistów zginęły w sobotę w całym kraju trzy osoby, a około 10 zostało rannych.
Zabici to trzej żołnierze iraccy, przy których samochodzie wybuchła przydrożna bomba pułapka. Do zamachu doszło w pobliżu granicy irańskiej, 80 km na wschód od miasta Bakuba.