Zakaz występów dla artystów ulicznych na krakowskim rynku
Artyści uliczni wcielający się w rolę "śmierci" i "diabła" nie dostali od urzędników zgody na prezentowanie swoich przebrań i aktorskich umiejętności na Rynku Głównym w Krakowie. Do magistratu wpływały skargi na mimów.
Rafał Śpiewak po siedmiu latach zabawiania przechodniów przed Bazyliką Mariacką jako "diabeł" usłyszał, że musi znaleźć sobie inne miejsce na występy. Specjalna komisja oceniająca poziom artystyczny i wydająca zgody na występy na Rynku Głównym w Krakowie otrzymała kilka skarg na obecność "diabła" i "śmierci".
- Nie przedłużyliśmy im zezwolenia - mówi Tomasz Popiołek z magistratu. - Ustawienie tego typu postaci przed wejściem do Kościoła Mariackiego nie licuje z powagą tego miejsca - zaznacza Tomasz Popiołek. I dodaje, że członkowie komisji i urzędnicy muszą brać pod uwagę wszystkie napływające głosy.
- To jest jakaś kpina - żali się "diabeł". Jak zaznacza, zawsze wychodzi do ludzi z dobrymi intencjami. - Dostaję z powrotem dużo uśmiechów, energii i widzę, jaką moja postać cieszy się popularnością - dodaje. Dlatego jest zdziwiony decyzją urzędników, którzy chcą usunąć go sprzed świątyni.
Urzędnicy zasugerowali "śmierci" i "diabłu", aby zebrali podpisy poparcia. Ci jednak nie zamierzają tego robić, bo ich zdaniem ulicznych artystów najlepiej weryfikuje publiczność. Stracili też zaufanie do komisji. - Uwierzyłem, że jeżeli pojawi się taka komisja, to teatralność ulicy wzrośnie, ale okazuje się, że wcale tak nie jest - zaznacza Rafał Śpiewak.
Wszyscy artyści chcący występować na krakowskim rynku muszą podporządkować się przepisom o parku kulturowym. Ich umiejętności ocenia specjalna komisja, która wydaje zgodę na działalność artystyczną w centrum Krakowa. Artyści narzekają jednak na zbyt dużą ingerencję urzędników w ich twórczość. Dlatego zamierzają zorganizować protest w obronie "śmierci" i "diabła".