PolskaZakaz emisji filmu o Amwayu - decyzja Sądu Najwyższego 26 października

Zakaz emisji filmu o Amwayu - decyzja Sądu Najwyższego 26 października

26 października Sąd Najwyższy zdecyduje czy utrzymać sądowy zakaz emisji głośnego filmu "Witajcie w życiu" o korporacji Amway - jak chce ona sama. Pełnomocnicy TVP i producenta filmu domagali się w czwartek w SN uchylenia zakazu emisji i oddalenia pozwów korporacji wobec nich.

12.10.2006 | aktual.: 12.10.2006 17:06

Od 1997 r. trwają procesy wytaczane przez Amway za film dokumentalny Henryka Dederki, prezentujący techniki oddziaływania na ludzi stosowane w amerykańskiej korporacji, prowadzącej tzw. sprzedaż bezpośrednią. W 56-minutowym filmie, zamówionym przez TVP, a wyprodukowanym przez spółkę "Contra Studio", kilku dystrybutorów Amwaya przedstawiało ideologię firmy, metody werbowania współpracowników i fragmenty szkoleń. Sceny z ich udziałem połączono z inscenizacjami przy udziale aktorów.

Jeszcze przed emisją film został zaskarżony przez korporację oraz kilku jej dystrybutorów. TVP i producentowi zarzucili oni "narażenie na utratę społecznego zaufania potrzebnego do prowadzenia działalności". Twierdzili, że film, stosując manipulację, prezentuje negatywny obraz korporacji jako nastawionej tylko na sukces materialny. Dystrybutorzy zarzucali twórcom filmu, że uzyskali zgodę na nagrania, zapewniając ich, że nie będzie to film o Amwayu, ale o nich samych.

Już na początku jednej ze spraw sąd w drodze tzw. zabezpieczenia powództwa zakazał emisji filmu w TVP - co spotkało się z krytyką w mediach; pojawiły się głosy o powrocie cenzury. "Witajcie w życiu" pojawił się jednak w obiegu nieoficjalnym, sprzedawany był m.in. na bazarach. Nagradzano go na festiwalach, gdzie odbywały się pokazy zamknięte.

W 2004 r. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew Amwaya, uznając, że film nie kreuje negatywnego wizerunku firmy, a tylko krytycznie ocenia "dążenie do sukcesu za wszelką cenę". Według SO, film powstał w interesie społecznym (co znosi zarzut bezprawności), a jego autorzy nie musieli weryfikować wcześniej ujawnionej informacji, że 95 proc. zysków Amwaya trafia do 0,2 proc. dystrybutorów korporacji.

W 2005 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał odwołanie Amwaya i zmienił wyrok SO, uznając, że film wytwarza negatywny obraz korporacji, "przedstawiając ją w sposób jednostronny". Według SA, autora filmu dokumentalnego, tak samo jak i dziennikarza, obowiązuje szczególna staranność przy zdobywaniu materiałów, jak i rzetelna ich prezentacja.

SA zakazał TVP emisji filmu, a producentowi nakazał przeprosiny w mediach i wpłatę 10 tys. zł na cel dobroczynny (Amway chciał by było to 50 tys.). Zarazem SA oddalił żądania korporacji, by zniszczyć istniejące kasety z nagraniem.

W oddzielnym procesie dystrybutorów przeciw TVP i "Contra Studio" SO nakazał usunięcie z filmu scen z ich udziałem, co SA zaostrzył, zakazując w ogóle emisji filmu. SA uznał to za "paradoksalnie korzystniejsze" dla producentów, bo mogą oni sami skorygować film i zadbać, by nie naruszał on dóbr osobistych dystrybutorów.

Pozwani w obu procesach złożyli kasację do SN, żądając ponownego rozpatrzenia obu spraw, albo oddalenia pozwów.

W wystąpieniach przed SN pełnomocnicy TVP i producenta filmu powoływali się na gwarantującą swobodę wypowiedzi Europejską Konwencję Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. "TVP miała obowiązek pokazać, jak wygląda dziki kapitalizm" - argumentowała reprezentująca TVP mec. Jadwiga Żułnowska.

"Jest tylko jedna prawda, a w filmie dokumentalnym nie wolno pokazywać nieprawdy, podczas gdy większość tego filmu jest wytworem wyobraźni reżysera" - mówił wnosząc o utrzymanie wyroków SA pełnomocnik Amwaya mec. Stefan Jaworski. Za przykłady manipulacji uznał dołączone do filmu sceny palenia książek czy nocnego marszu Ku-Klux-Klanu, a "Amway takich metod nie stosuje"

Pełnomocnik dystrybutorów mec. Jerzy Naumann dowodził, że skoro twórcy naruszyli godność ludzką, to nie mogą mówić, że ich film powstał w interesie społecznym. Podkreślił, że producent filmu w ogóle nie może już uczestniczyć w procesie, bo odsprzedał niedawno TVP prawa majątkowe do niego. "Prawa autorskie zostały" - replikował pełnomocnik "Contra Studio" mec. Andrzej Wosiński.

SN odroczył wydanie wyroku na najdłuższy możliwy czas: 2 tygodnie (co oznacza, że sprawa jest bardzo zawiła prawnie). Jeśli SN utrzyma zakaz, wyrok stanie się ostateczny. Pozwanym będzie przysługiwać już tylko skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Amway wytoczył też proces karny, oskarżając o zniesławienie autorów filmu, ale ze względu na przedawnienie umorzył go w 2003 r. łódzki sąd.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)