Zagrożona suwerenność

Różnie Polacy przeżywali 1 maja 2004 roku.
Oprócz powierzchownych i bezpodstawnie entuzjastycznych reakcji
(choć tych jest chyba niewiele) obserwuje się pewnego rodzaju
fatalizm, bezradność, bierną zgodę na jakiejś podobno historycznie
nieuniknione zrządzenie losu; widać także niekiedy cyniczne
podejście do sytuacji, połączone z pytaniem o to, jak na tym
wszystkim skorzystać - pisze ks. prof. Jerzy Bajda na łamach
"Naszego Dziennika".

08.05.2004 | aktual.: 08.05.2004 08:31

Inni - jak podkreśla ks. prof. Bajda - wręcz ganią lub przeklinają decyzję przez kogoś odgórnie podjętą, zrzucając winę - zgodnie z planem zakulisowych reżyserów - na Kościół, względnie na księży biskupów. Wreszcie inni próbują wielostronnie opisać i ocenić zło, jakie dotknęło Polskę, i po dokładnym rozeznaniu sytuacji próbują szkicować plany działania wynikające z niezagasłego poczucia moralnej odpowiedzialności za Ojczyznę. "Tych jest niewielu, ale niewątpliwie jest to elita, która powinna dojść do głosu i powinna być usłyszana przez rodaków" - uważa ks. prof. Bajda.

Dodaje, że znakomitym "rachunkiem sumienia" przygotowującym do odpowiedzialnego "żalu za grzechy" i "postanowienia poprawy" było to, co pisał ks. prof. Czesław Bartnik.

"Zło nie zaczęło się dopiero od "komisji mieszanej" Millera i Kwaśniewskiego, do której zaproszono przedstawicieli środowisk katolickich - czy po prostu polskich - po to, by uwiarygodnić działania komisji prowadzącej pertraktacje z Unią, a przez to obciążyć Kościół za rezultaty tych negocjacji, w których ani Kościół, ani naród nie występowały jako podmiot w ścisłym tego słowa znaczeniu. Zarówno Kościół, jak i naród były tylko przedmiotem manipulacji, co ujawniło się zwłaszcza w okresie sławetnego referendum" - uważa ks. prof. Bartnik.

W jego ocenie, nadużyto przy tym w sposób cyniczny autorytetu Ojca Świętego, którego słowami wyrwanymi z pełnego kontekstu manipulowano w celu jednoznacznego poparcia akcesji (względnie aneksji) Polski do Unii. "Ojciec Święty nie wypowiadał się jako autorytet polityczny, lecz jak Następca Piotra, obowiązany głosić Ewangelię wszystkim narodom. To, w jaki sposób nadużyto autorytetu papieża i posłużono się jego słowami w celu poparcia bardzo wątpliwej moralnie linii politycznej SLD, należy ocenić jako obrazę Jana Pawła II i krzywdę dla Polski. To, co wtedy władza SLD- owska uczyniła z narodem, było za jednym zamachem ciosem w Polskę i w Ojca Świętego" - podkreśla ks. prof. Czesław Bartnik.(PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)