Zagraniczni kupcy omijają polskie cło
Od kiedy weszliśmy do Unii, na polskich
przejściach granicznych odprawia się tylko ten, kto musi.
"Rzeczpospolita" twierdzi, że zagraniczni kupcy wolą wjechać ze
swymi towarami do Unii przez Litwę albo porty w Hamburgu czy
Amsterdamie. Na Śląsk docierają niemiecką koleją. Traci na tym
nasz budżet.
13.07.2005 | aktual.: 13.07.2005 07:04
Gazeta pisze, że spedytorzy szybko zorientowali się, w których krajach odprawa graniczna oraz przepisy celne są prostsze, a władze życzliwsze dla przedsiębiorców. Polskie przejścia uznano za kłopotliwe, a urzędników za skrępowanych przez nieżyciowe przepisy i stare nawyki.
Dlatego transport tranzytowy ze Wschodu coraz częściej dociera na Zachód przez Litwę. Omijanie naszych przejść oznacza spadek wpływów polskiego fiskusa. Tymczasem polskie władze inwestują w unowocześnianie przejść. Terminale na Podlasiu osiągnęły w większości europejski standard. Właśnie zakończono budowę najnowszego, potężnego terminalu odpraw granicznych w Kuźnicy Białostockiej. Państwo wyłożyło na to 100 mln złotych, Unia dorzuciła ponad 50 milionów.
W Kuźnicy są laboratoria, rentgeny do prześwietlana ładunków. Liczba przejeżdżających tędy ciężarówek co roku rośnie o kilkanaście procent, ale tylko część z nich przechodzi odprawę na miejscu. Większość korzysta z usług celników w innych krajach, głównie w Niemczech.
-_ Jesteśmy nie gorzej od zachodnich kolegów przygotowani do obsługi najbardziej wymagających klientów_, ocenia Tomasz Wójcik z firmy Hartwig. To jednak za mało, by zachęcić kupców do zatrzymania się na polskim przejściu. (PAP)