Trwa ładowanie...
d1u6p9z
03-01-2006 14:25

Zagłodzili syna na śmierć

Wrocławska prokuratura prowadzi postępowanie wyjaśniające czy pracowniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej (MOPS) we Wrocławiu, która odwiedzała rodzinę 14-letniego Krzysia K. dopełniła swoich obowiązków; chłopiec zmarł śmiercią głodową.

d1u6p9z
d1u6p9z

W ubiegłym tygodniu do wrocławskiego sądu trafił akt oskarżenia przeciwko rodzicom Krzysia K. Prokuratura oskarżyła Bogdana K. i Henrykę K. o to, że w okresie od maja 1990 r. do lutego 2004 r. narazili syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.

Z aktu oskarżenia wynika, że rodzice nie stosowali się do zaleceń lekarza w zakresie leczenia syna chorego na dziecięce porażenie mózgowe i epilepsję. W ciągu 10 lat tylko trzy razy skorzystali z poradni pediatrycznej. A gdy chłopiec trafiał do szpitala rodzice wypisywali go na żądanie, wbrew zaleceniom lekarzy.

Ponadto nie podawali mu pożywienia, napojów, leków, czym doprowadzili 14-latka do skrajnego wyczerpania i wyniszczenia organizmu spowodowanego przez niedożywienie. Chłopiec w chwili śmieci głodowej ważył 8 kg. Przez cały czas za to rodzice pobierali ponad 600 zł zasiłku rodzinnego i pielęgnacyjnego w związku z chorobą syna.

Jeszcze na dwa miesiące przed śmiercią chłopca rodzinę K. odwiedziła Małgorzata B., pracownik socjalny Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Zajmowała się ona rodziną K. od 2001 r. właśnie w związku z choroba chłopca. Pracowniczka - jak wynika z jej wyjaśnień w prokuraturze - niczego niepokojącego nie zauważyła. Widziała co prawda, że dziecko jest bardzo chude i nie wygląda dobrze, ale matka Krzysia tłumaczyła, iż jego wygląd ma związek z chorobą.

d1u6p9z

Prokuratorowi Małgorzata B. powiedziała, że gdy odwiedzała rodzinę K. 14-latek zawsze leżał pod kołdrą, szczelnie okryty. Ponadto rodzice utrzymywali, że Krzyś jest pod stałą kontrolą lekarską. Pracowniczka socjalna nigdy jednak nie widziała dokumentów medycznych potwierdzających słowa rodziców.

Prowadzimy odrębne postępowanie i sprawdzamy czy MOPS dopełnił swoich obowiązków. Sprawdzamy też czy zawiniła pracowniczka, która odwiedzała chłopca w domu - powiedział prowadzący postępowanie prokurator z Prokuratury Rejonowej Wrocław-Psie Pole Jarosław Boba. Dodał, że podczas odwiedzin pracowniczki MOPSu rodzice nie sygnalizowali problemów z dzieckiem. Sam chłopiec też nigdy niczego nie sygnalizował, choćby swoim zachowaniem. Boba przyznał, że chłopiec mógł jednak po prostu nie mieć sił, bo "gasł z dnia na dzień".

Dyrektor MOPS we Wrocławiu Janusz Nałęcki powiedział, że w ośrodku jest prowadzone postępowanie wyjaśniające w sprawie Małgorzaty B. Wyniki postępowania będą znane za dwa tygodnie. Wtedy będę mógł powiedzieć coś więcej - mówił Nałęcki.

Prokuratura sprawdza też czy kuratorium oświaty dopełniło swoich obowiązków. Prawdopodobnie chłopiec był zwolniony z obowiązku szkolnego, ale sprawdzamy to - mówił prokurator.

d1u6p9z

Do umierającego chłopca karetkę pogotowia wezwał jego straszy brat - też z porażeniem mózgowym. Jak wynika z opinii biegłych lekarzy "śmierć Krzysztofa miała przebieg typowy dla śmierci głodowej, która charakteryzuje się zamieraniem funkcji życiowych".

Ojciec chłopca przyznał się do stawianych mu zarzutów. Wyjaśnił jednak, że nie chciał pozbawić syna życia. Do zarzutów przyznała się również matka chłopca, ale odmówiła składania wyjaśnień. Biegli psychiatrzy stwierdzili u kobiety "ubogą sferę uczuciową". Kobieta jest upośledzona w stopniu lekkim i "miała w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozpoznawania znaczenia czynów i pokierowania swoim postępowaniem". Rodzicom grozi do 5 lat więzienia.

d1u6p9z
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1u6p9z
Więcej tematów