Trwa ładowanie...
d3eh4nb
13-10-2009 08:10

Zagłodziła własną matkę na śmierć?

W mieszkaniu na parterze wielorodzinnego bloku, wśród wielu ludzi, żyjących za ścianą, zmarła z wycieńczenia i głodu 74-letnia włocławianka. Taki los zgotowała jej własna, ukochana córka. W chwili śmierci Daniela O. ważyła 26 kilogramów. Ci, którzy widzieli ciało mówią, że składała się tylko z kości, obciągniętych skórą - czytamy w "Gazecie Pomorskiej".

d3eh4nb
d3eh4nb

Załoga pogotowia, wezwana do zmarłej, natychmiast powiadomiła policję. - To rutynowe działanie, podejmowane zawsze, gdy pojawiają się choćby najmniejsze wątpliwości co do przyczyny zgonu - wyjaśnia Ewa Krysińska-Błaszczyk, dyrektor włocławskiej stacji Pogotowia Ratunkowego.

Śledztwo, podjęte w tej sprawie przez włocławską prokuraturę, zakończyło się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia. - Córce zmarłej, 53-letniej Danucie S., zarzuciliśmy zaniedbywanie ciążącego na niej obowiązku opieki nad matką - mówi prokurator Wojciech Fabisiak, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Włocławku. - Nie zapewniała jej opieki lekarskiej, nie podawała posiłków, przyczyniając się nieumyślnie do śmierci Danieli O. z powodu skrajnego wycieńczenia organizmu na tle niedożywienia.

Proces rozpocznie się 28 października. Danuta S. odpowiadać będzie z wolnej stopy. - O ile w ogóle stawi się na wezwanie sądu - powątpiewa jedna z jej krewnych. I opowiada o wielkiej miłości zmarłej do jedynej córki. - Ciocia miała jeszcze syna, wychowywanego przez byłego męża. Danka robiła wszystko, by nie dopuścić brata do matki. Sama nigdy nie pracowała, żyła na koszt mamy. Kiedyś była piękną dziewczyną, a jej matka stawała na głowie, by córce niczego nie zabrakło. Miała modne buty i ciuchy - opowiada krewna.

- Nie wiem kiedy i dlaczego Danka zaczęła pić - zastanawia się inna kuzynka. - Czy sama miała do tego skłonność, czy stało się to za sprawą jej męża? Faktem jest, że oboje nadużywali alkoholu, a ich dziećmi zajmowała się ciocia. To ona pracowała na całą rodzinę.

d3eh4nb

- Była salową w pogotowiu, cichą, zamkniętą w sobie osobą, często korzystającą z naszego wsparcia - mówi Maria Ignatowska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Za naszą namową kilkakrotnie trafiała do domu spokojnej starości, ale córka zawsze ją stamtąd zabierała. Z własnej woli wracała do domu, do własnego dziecka, do rodziny. Nikt nie przypuszczał, że tam spotka ją coś tak okropnego.

d3eh4nb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3eh4nb
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj