Zaginął w San Diego. Odnalazł się na drugim krańcu USA
Psiak Mishka zaginął w lipcu zeszłego roku. Właściciele czworonoga nie liczyli już na nic dobrego w tej sprawie i podejrzewali najgorsze. W marcu tego roku los się jednak uśmiechnął. Czworonóg został odnaleziony 3000 km od domu.
Mieszaniec teriera, Miska zaginęła w wakacje zeszłego roku w San Diego w Kalifornii. Psiaka widziano ostatni raz w warsztacie samochodowym, gdzie pracował jej właściciel, Mehrad Houman. Poszukiwania trwały długo, jednak przez wiele miesięcy nie było żadnego rezultatu.
- Rozrzuciłam ponad tysiąc ulotek. Miałam ulotkę na tylnej szybie. Nosiłam jej smycz ze sobą za każdym razem, gdy jej szukałam - relacjonowała w rozmowie z "The Associated Press" Elizabeth Houman.
Jednak pod koniec marca tego roku wydarzył się cud. Policja w Harper Woods w stanie Michigan otrzymała zgłoszenie o bezpańskim psie, którego przekazała grupie wolontariuszy zajmujących się adopcją zwierząt.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stowarzyszenie Grosse Pointe Animal Adoption Society zorientowało się, że pies ma wszczepiony czip identyfikacyjny z danymi właścicieli. Odnaleziony pies z okolic Detroit to była Mishka z oddalonej o ponad trzy tysiące kilometrów Kalifornii.
Stowarzyszenie skontaktowało się z właścicielami, którzy akurat planowali podróż do Minnesoty. Po 10-godzinnej podróży z pobliskiego stanu w końcu zobaczyli się ze swoim czworonogiem.
Właściciele nie mają pojęcia jak ich pupil, mógł się znaleźć na drugim końcu Stanów Zjednoczonych. Dyrektorka Stowarzyszenia, które odnalazło Mishę, twierdzi, że "została skradziona, a następnie sprzedana i tak trafiła do Michigan"
Weterynarz po przebadaniu trzyletniej Mishki zezwoliła na jej powrót do domu w Kalifornii. - Była czysta i dobrze odżywiona. Ktokolwiek ją miał, dobrze się nią opiekował - powiedziała weterynarz, dodając, że to, jak suczka dostała się do Michigan, "to historia, którą zna tylko Mishka".
Źródło: Polsat News