Zagadkowe awarie na farmach wiatrowych
Przewrócone wiatraki, odłamane śmigła - aż cztery takie wypadki zdarzyły się w ostatnich tygodniach na farmach wiatrowych w Niemczech. Coraz głośniejsza robi się dyskusja, na ile bezpieczne są turbiny wiatrowe?
06.01.2017 | aktual.: 06.01.2017 10:44
Już w nowym roku, na początku tego tygodnia przewróciła się koło Hamburga wysoka na 100 metrów turbina wiatrowa, a w innej części Niemiec, w Uckermark, złamało się 40-metrowe śmigło. Kilka dni wcześniej, tuż przed końcem 2016 r. na farmie wiatrowej Sitten koło Leisnig w Saksonii jak zapałka złamała się wysoka na 95 metrów wieża wiatrowa. W połowie grudnia 70-metrowa turbina przewróciła się w Süderholz w Meklemburgii-Pomorzu Przednim. Ofiar w ludziach szczęśliwie nie było.
Mimo to Federalne Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (BWE) uważa, że wiatraki w Niemczech są bezpieczne. Ostatnie incydenty są wyjątkami – powiedział Niemieckiej Agencji Prasowej (DPA) rzecznik stowarzyszenia. W całych Niemczech istnieje 26,5 tys. siłowni wiatrowych a średnio 6-7 takich zdarzeń rocznie – uderzeń pioruna czy odłamanych śmigieł. Cztery incydenty na czterech farmach wiatrowych w ciągu czterech tygodni; także BWE przyznaje, że to niespotykane.
Rzeczoznawcy pedantycznie biorą pod lupę każde z takich zdarzeń. W przypadku tych w Saksonii i Meklemburgii wiadomo już tyle, że przyczyną nie była błędna konserwacja czy niedostateczna kontrola techniczna. - Tym ważniejsze staje się pytanie, który z elementów turbiny okazał się zawodny i czy przeglądy techniczne nie powinny być jeszcze dokładniejsze - przyznał rzecznik BWE.
"Wyjątkowa sytuacja"
Z dotychczasowych informacji wynika, że złamana turbina w Saksonii była efektem reakcji łańcuchowej, którą wywołało wadliwe śmigło. Według BWE, reprezentującego wszystkich eksploatatorów siłowni wiatrowych, każda z nich jest kontrolowana zgodnie z wymogami Niemieckiego Instytutu Techniki Budowlanej. Co 2-4 lata sprawdzana jest ich stabilność, co pół roku instalacje elektryczne. - Eksploatatorzy tego przestrzegają, bo każdemu zależy na tym, żeby siłownie pracowały możliwie bezawaryjnie - zaznacza rzecznik Federalnego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Z kolei według informacji Związku Niemieckich Producentów Maszyn i Urządzeń (VDMA) farmy wiatrowe są zakładane na 20 lat. Zużyte części są w razie potrzeby wymieniane.
- To, że łamie się od razu cała wieża turbiny, tak jak zdarzyło się to ostatnio, zdarza się nadzwyczaj rzadko - mówi Johannes Schiel, specjalista VDMA ds. energetyki wiatrowej. - Jest to wyjątkowa sytuacja - dodaje Schiel.
Dwie z awaryjnych siłowni liczyły kilkanaście lat: 16 względnie 18. Jak na siłownie wiatrowe to dość zaawansowany wiek. Schiel wyjaśnia jednak od razu, że fundamenty i wieża siłowni są tak budowane, że z reguły wytrzymują dłużej niż przewidziane 20 lat. VDMA zamierza dokładniej obserwować teraz wiatraki tej generacji, żeby stwierdzić, czy na pewno są stabilne.
Jeżeli się natomiast okaże, że problemem są śmigła, odpowiedzialność spada na ich producentów. - Ich obowiązkiem jest sprawdzenie, czy zainstalowane śmigla tej generacji są w jakimś stopniu wadliwe - tłumaczy przedstawiciel VDMA.
W Niemczech istnieje około 26,5 tys. siłowni wiatrowych na lądzie i morzu. Lądowe farmy wiatrowe produkują 42 TWh rocznie, morskie – 4 TWh.
dpa / Elżbieta Stasik