Zagadkowa śmierć w izbie wytrzeźwień
Niewyjaśniona tragedia w izbie wytrzeźwień. Rodzina nie może pogodzić się z końcem śledztwa.
22.10.2009 | aktual.: 23.10.2009 10:35
Robert Baka z Malczyc miał 27 lat. Zmarł 24 czerwca 2007 r. w izbie wytrzeźwień we Wrocławiu. Wcześniej w malignie zbił ręką szybę wystawową w sklepie i skradł dwie butelki wódki. Niewiele z nich wypił - policjanci w piętnaście minut odnaleźli pijanego (4 promile) włamywacza po śladach krwi. Ale zanim zabrali go do izby wytrzeźwień, pojechali do szpitala w Środzie Śląskiej, by opatrzyć krwawiącą ranę. Później, we Wrocławiu, Baka potknął się, więc z rozciętym łukiem brwiowym znowu trafił do na krótko do szpitalnego ambulatorium. Lekarze, którzy zakładali opatrunki, nie zauważyli żadnych innych uszkodzeń ciała.
W izbie wytrzeźwień został położony na brzuchu i przypięty do łóżka pasami. Tak mocno, że na rękach i nogach pozostały sine ślady. Zmarł ok. godziny 18. Ale personel zorientował się, że mężczyzna nie żyje, dopiero trzy godziny później, choć do przypiętych pasami powinien zaglądać co kilkanaście minut.
Po otwarciu trumny, rodzina zobaczyła, że poza pękniętym łukiem brwiowym i raną od szkła z wybitej szyby, Robert miał wielki siniec na plecach oraz zadrapania na rękach i głowie. Złamany nos dosłownie leżał na policzku. - Syn wyglądał gorzej, niż gdyby wyszedł z alei Szucha - mówi Marek Baka.
Dyrektor izby Janusz Łoziński odmawia rozmowy. - Nie udzielamy informacji - przekazuje przez swoją pracownicę.
Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia-Śródmieścia prowadziła dwa postępowania. Pierwsze - o nieumyślne spowodowanie śmierci - zakończyło się umorzeniem w 2008 roku. - Nie stwierdzono przestępstwa - mówi prokurator Małgorzata Klaus z wrocławskiej Prokuratury Okręgowej. - Zgon nastąpił z przyczyn chorobowych, nie był następstwem działania osób trzecich ani skutkiem doznanych obrażeń.
Prokuratura nie wyjaśniła, skąd wzięły się obrażenia na ciele Roberta Baki. Stwierdziła tylko, że pojawiły się w okresie do kilkunastu godzin przed śmiercią. Na skutek złożonego w kwietniu przez rodzinę zawiadomienia o przestępstwie, ruszyło drugie postępowanie - o zaniedbanie, ale 24 września też zostało umorzone. - Podczas pierwszego śledztwa nie stwierdzono przestępstwa, a to wyklucza ściganie - dopowiada Małgorzata Klaus. - Jeśli rodzina wykaże nowe fakty, będzie możliwość wznowienia postępowania.< br />
- Jakie ja mam możliwości zbadania sprawy? - rozpacza Marek Baka. - Prokuratura dysponuje narzędziami, ale nie stara się dojść do prawdy.
Trybunał sądzi
W marcu br. Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że Polska nie przeprowadziła efektywnego śledztwa w sprawie innego zgonu - 25-letniego Huberta M. ze Śląska, który zmarł w izbie wytrzeźwień, przywiązany pasami i pozostawiony bez opieki. Sędziowie stwierdzili, że pogwałcony został artykuł 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (o prawie do życia).