Zagadkowa śmierć agenta MI6 - torba podróżna z ciałem leżała w wannie
Brytyjskie służby wszczęły ponowne dochodzenie w sprawie tajemniczej śmierci Garetha Williamsa, łamacza szyfrów wojskowego wywiadu MI6. Jego ciało znaleziono w 23 sierpnia 2010 roku w służbowym mieszkaniu w Londynie. Zwłoki leżały w wannie, w zamkniętej na kłódkę torbie podróżnej.
Na miejscu nie znaleziono żadnych dowodów, prowadzących do odkrycia przyczyny zagadkowego zgonu. Nie było śladów niczyjej obecności, a analizy toksykologiczne potwierdziły, że Williams nie został otruty ani nie zażywał narkotyków.
Jak podaje "Guardian", rodzina agenta obawia się, że wywiad "specjalizujący się w mrocznych sztuczkach" celowo utrudnia poznanie prawdy. Zarzucają MI6, że usunęła dowody i przez długi czas nie zainteresowała się zniknięciem własnego pracownika - ostatni raz widziano go na osiem dni przed śmiercią.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że przez większość czasu głównym podejrzanym był naukowiec, który pobierał próbki DNA na miejscu zdarzenia. Jak przyznali niedawno funkcjonariusze, w pierwszych badaniach genetycznych popełniono błąd "typograficzny", co w praktyce oznaczało, że przez ponad rok szukano wiatru w polu.
Tym razem koroner Fiona Wilcox zbada, czy w śmierć agenta mogły być zamieszane osoby trzecie, a także czy Williams mógł sam zamknąć się w torbie. W tym celu w ciągu pięciu dni przesłucha 30 świadków. Chce także zbadać, czy agent mógł udusić się w torbie lub zginąć w wyniku nadmiaru wydychanego dwutlenku węgla, jaki się w niej zgromadził.
Potrójne życie szpiega?
Jak podał "Daily Telegraph", funkcjonariusze, którzy badają sprawę, od początku podejrzewają, że za śmiercią Garetha Williamsa stoi sekret z jego prywatnego życia. Policja twierdzi, że zawodowy szpieg i łamacz kodów miał również nietypowe zainteresowania seksualne.