"Zafunduję gen. Jaruzelskiemu bilet do Moskwy"
- Jestem w stanie zafundować generałowi Jaruzelskiemu bilet do Moskwy i z powrotem, byle by tylko nie leciał samolotem z prezydentem Kaczyńskim - stwierdził Marek Migalski w rozmowie w programie "Piaskiem po oczach" na antenie TVN 24. Jego zdaniem elektorat lewicowy można skusić innymi sposobami niż zabraniem gen. Jaruzelskiego prezydenckim samolotem do Moskwy. Eurodeputowany mówił też o zbyt częstym wypominaniu wysokości diety europosła.
-Pokład samolotu prezydenckiego jest dla ofiar grudnia '70, górników z kopalni Wujek, czy Żydów, którzy padli ofiarami gen. Jaruzelskiego - mówił Migalski tłumacząc swoją decyzję. Zdaniem eurodeputowanego PiS poważnym błędem byłoby gdyby w walce o głosy lewicowego elektoratu sięgano po takie środki jak zapraszanie do samolotu Jaruzelskiego. Migalski szansy na reelekcję Lecha Kaczyńskiego dopatruje się nie tylko w głosach lewicy, ale zdobyciu poparcia różnorakiego elektoratu.
W trakcie rozmowy Migalski odniósł się do zesłania gen. Jaruzelskiego na Sybir. Zdaniem Migalskiego swoim postępowaniem w czasach PRL i "zezwalaniem na zbrodnie" Jaruzelski splamił swój "sybiracki epizod". Inni - twierdził Migalski - potrafili się oprzeć pokusom tamtego systemu.
W odpowiedzi na pytanie o wysokość diety w europarlamencie - to z niej Migalski chce ufundować przelot gen. Jaruzelskiego - stwierdził, iż jest ona przesadzona. Gdy padła konkretna kwota (40 tys. zł) skwitował to stwierdzeniem, że "to są waciki Moniki Olejnik".