Zadzwonił do strażaków z drzewa
Paralotniarz utknął na drzewie w Świdnicy koło Zielonej Góry. Na szczęście nic mu się nie stało. Nie wiadomo jednak, jak długo by tam siedział, gdyby nie wziął ze sobą telefonu komórkowego.
Po południu strażacy otrzymali zaskakujące zgłoszenie. Zadzwonił do nich przestraszony mężczyzna, który poprosił o pomoc w zejściu z wysokiego drzewa. Jak okazało się na miejscu, mężczyzna podczas lotu paralotnią z silnikiem wpadł na jedno z drzew. Zaplątany w linki wisiał na wysokości około 15 metrów.
Z drzewa ściągnęli go ratownicy wysokościowi z komendy miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Zielonej Górze. Jak przyznał, kiedy leciał było już ciemno i w pewnym momencie zahaczył o wierzchołek drzewa.
"Nie pamiętam, abyśmy kiedykolwiek otrzymali podobne zgłoszenie. Dobrze, że paralotniarz miał przy sobie komórkę. Niewykluczone, że bez telefonu spędziłby na drzewie więcej czasu" - powiedział dyżurny lubuskiej straży pożarnej.