PolskaZaduszki na wojnie

Zaduszki na wojnie

Świeczki dla zmarłych i zabitych zapaliliśmy pod specjalnie zbudowanym w Al-Hillah krzyżem - mówi służący w Iraku podpułkownik Adam Mazguła z Nysy. Krzyż wznieśli kilka dni temu sami Polacy.

03.11.2003 08:45

Adam Mazguła jest od sierpnia szefem zespołu wsparcia współpracy cywilno-wojskowej w bazie Al-Hillah koło Babilonu. W Polsce pełni funkcję zastępcy dowódcy 22. Brygady Piechoty Górskiej Obrony Terytorialnej w Kłodzku. Do niedawna brygada stacjonowała w Nysie. Tam pan Adam mieszka i tam czekają na niego żona Grażyna i córka Kasia.

Przed dniem Wszystkich Świętych podpułkownik odwiedził mogiły polskich żołnierzy z Drugiego Korpusu generała Andersa w Bagdadzie.

- Groby były zarośnięte, więc trochę je uporządkowaliśmy, złożyliśmy kwiaty i zapaliliśmy świeczki - opowiada podpułkownik przez telefon satelitarny. - Spoczywa tu 438 żołnierzy polskich sił zbrojnych, którzy po ewakuacji z Rosji Sowieckiej formowali od grudnia 1942 roku do września 1943 roku Drugi Korpus. Zmarli głównie z powodu chorób i wycieńczenia po Syberii. Polacy spoczywają też w Mosulu, Kirkuku, Ałtun-Kopri, Basrze, Khanagin i Quizil Ribat.

61 lat temu w Iraku stacjonowało ponad 80 tysięcy polskich żołnierzy, wychodziło 31 polskich gazet, a kelnerzy w Bagdadzie mówili po polsku. To tam powstała 3. Dywizja Strzelców Karpackich, której tradycje bojowe kontynuuje dowodzona przez Adama Mazgułę 22. Brygada Piechoty Górskiej.

- Dzisiaj Irakijczycy też odnoszą się do nas przyjaźnie, bo rozumieją, że naszą rolą jest niesienie im pomocy - mówi podpułkownik. - Tutejsze życie to nie tylko karabiny i problemy. Zdobyliśmy wielu prawdziwych przyjaciół. Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzę ich z całą rodziną.

- Nie byłam szczęśliwa, kiedy Adam wyjeżdżał - przyznaje Grażyna Mazguła, żona podpułkownika. - Z niepokojem oglądam relacje z Iraku, ale mąż uspokaja mnie, pisząc, że telewizja pokazuje tylko najbardziej drastyczne wydarzenia, a na co dzień jest tam raczej spokojnie.

Okolice Babilonu uznawane są za jedne z najbezpieczniejszych w Iraku. Jednak i tam często słychać strzały. Kilka dni temu gazety pisały o zamachu na zastępcę gubernatora regionu Al-Hillah, z którym Adam Mazguła na co dzień współpracuje.

- Jeszcze zanim usłyszałam o tym w mediach, mąż zadzwonił, żeby się nie martwić, bo jest cały i zdrowy - opowiada pani Grażyna. - Podczas zamachu zginął jedynie przypadkowy sklepikarz. Irakijczycy bardzo się tym zdarzeniem przestraszyli. Przychodzili do naszej bazy i prosili, żeby nie wyjeżdżać, żeby nie zostawiać ich bez pomocy. Nie wszyscy Irakijczycy chcą walczyć. Adam mówił, że często sami informują o przygotowywanych przez różne bojówki zamachach, które można potem zdusić w zarodku.

W dowodzonej przez Adama Mazgułę grupie wsparcia cywilno-wojskowego oprócz żołnierzy są również tłumacze arabiści, specjaliści od rolnictwa, energetyki, wodociągów, mediów itp. Irakijczycy cenią ich za konkretną pomoc i możliwość zarobku: - Płacą im za oddane karabiny, informacje o rakietach i amunicji, a także za pracę, do której są wynajmowani - mówi Grażyna Mazguła, pokazując zdjęcie męża przy poukładanych w stosy plikach amerykańskich dolarów dla Irakijczyków zatrudnionych na różnych budowach. Do tej pory polska grupa w Al-Hillah uruchomiła już między innymi cementownię, zakład włókienniczy oraz kilka szpitali, szkół, elektrowni i wodociągów.

- Kontakt z mężem utrzymujemy głównie przez e-maile i telefon - opowiada pani Grażyna. - Żołnierze raz na kilka dni mogą zadzwonić przez specjalną linię. Internet jest najpewniejszy, chociaż wczoraj przestał im działać, bo myszy poprzegryzały jakieś kable...

Michał Lewandowski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)