"Żądamy powołania komisji śledczej ws. zbrodni łódzkiej"

- Zgłosiliśmy postulat, aby oświadczenie PiS ws. łódzkiego mordu mogło być wygłoszone na początku posiedzenia sejmu. Nie uzyskaliśmy na ten temat zgody, a przepychanie się z marszałkiem na ten tema nie ma żadnego sensu - stwierdził prezes PiS Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej w sejmie. Prezes PiS zażądał też powołania sejmowej komisji śledczej ws. zbrodni łódzkiej.

20.10.2010 | aktual.: 20.10.2010 13:49

W związku z tym szef PiS wystąpił przed posiedzeniem sejmu ze specjalnym oświadczeniem, którego nie odczytał, a jedynie udostępnił dziennikarzom. Swoje wystąpienie rozpoczął mocnymi słowami: "mord łódzki, tragedia, do której doszło w Łodzi dowodzi, że demokracja w Polsce jest zagrożona".

Jak dodał, źródłem tego zagrożenia jest "socjotechnika, którą stosuje rządząca partia", polegająca na "szerzeniu nienawiści, nienawiści do opozycji, (...) do Prawa i Sprawiedliwości".

- Wypowiedź Donalda Tuska, że Polacy wybaczą nam wszystko, poza oddaniem władzy Prawu i Sprawiedliwości jest niczym innym jak powtórzeniem tego, co powiedział kiedyś inny polityk, Władysław Gomułka - ocenił. Jak dodał, chodzi o słowa Gomułki: "Władzy raz zdobytej, nigdy nie oddamy". - To stwierdzenie całkowicie sprzeczne z zasadami demokracji, to jest stwierdzenie, które w gruncie rzeczy sprowadza się do tego, że władzę mogą sprawować ci, których akceptuje establishment - podkreślił Kaczyński.

- Socjotechniki stosują zarówno PiS jak i PO - komentuje dr Norbert Maliszewski, ekspert ds. marketingu politycznego, odnosząc się do treści wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego.

Tłumaczy, że PiS dzieli Polaków na tych "dobrych", „solidarnych” i "wrogą elitę". Platforma zaś na tych lepszych „optymistów”, „pragmatyków” czy „młodych z dużych miast”, stawiając ich w opozycji do „pesymistów”, „radykałów” i „wykluczonych z PiS”. Zdaniem Maliszewskiego efektem podziału jest faworyzowanie swoich i ślepa nienawiść do przeciwników politycznych. Odmawianie im racji bytu, co miało miejsce w Łodzi.

Podział Platformy prowadzi do niechęci tzw. Polski A (tych lepszych), do Polski B, czyli wykluczonych. Tymczasem podział PiS sprowadza się do tego, że sympatyków Platformy postrzega się jako wrogi establishment, mówi ekspert.

Uważa, że socjotechnika stosowana w Polsce – szczególnie ta propagowana przez PiS i PO – jest najbardziej prymitywną formą socjotechnik, gdyż wzbudza skrajne emocje i nie odnosi się do znaczenia merytorycznego. Partie mogą nie tyle dzielić Polaków, co różnić się pomysłami na rozwiązanie problemów na przykład służby zdrowia czy finansów państwa.

W swoim wystąpieniu Jarosław Kaczyński odwołał się do prostego podziału na „my” i „oni”, wywodzącego się jeszcze z PRL-u, uważa Maliszewski. Chodzi między innymi o fragment wypowiedzi, w którym porównuje słowa Tuska, że „wyborcy wybaczą nam wszystko, tylko nie oddanie władzy”, do wypowiedzi Gomułki o tym, że „władzy raz zdobytej nigdy nie oddamy”.

– Sprawa jest o tyle interesująca, że Kaczyński posługuje się socjotechniką dzielenia PiS, kojarząc Tuska z Gierkiem, ukazując, że PO to arogancka elita – mówi Maliszewski. Zauważa jednak, że premier Tusk we wtorkowej wypowiedzi także stosował stary mechanizm dzielenia: to "my to jesteśmy ci łagodni", "to my nawołujemy do spokoju, a oni wzniecają spory".

Żądamy powołania komisji śledczej ws. zbrodni łódzkiej

Prezes PiS Jarosław Kaczyński zażądał w środę powołania sejmowej komisji śledczej ws. zbrodni łódzkiej. Jak zaznaczył, na jej czele powinien stanąć poseł PiS. Zdaniem Kaczyńskiego, to nie może być komisja taka jak ta, która badała tzw. aferę hazardową i z której, jego zdaniem, zrobiono komedię.

- Mord łódzki, tragedia, do której doszło w Łodzi, jest kolejnym dowodem na to, że polska demokracja jest bardzo poważnie zagrożona - oświadczył Kaczyński na konferencji prasowej w sejmie. W jego opinii, źródłem tego zagrożenia jest "socjotechnika, którą stosuje rządząca partia", polegająca na "szerzeniu nienawiści, nienawiści do opozycji, (...) do Prawa i Sprawiedliwości".

Szef PiS powiedział, że "wypowiedź Donalda Tuska, że wyborcy wybaczą wszystko, poza oddaniem władzy Prawu i Sprawiedliwości jest niczym innym jak powtórzeniem tego, co powiedział kiedyś inny polityk, Władysław Gomułka" - chodzi o słowa Gomułki: "Władzy raz zdobytej, nie oddamy nigdy".

Według niego, "to stwierdzenie całkowicie sprzeczne z zasadami demokracji, (...) które w gruncie rzeczy sprowadza się do tego, że władzę mogą sprawować ci, których akceptuje establishment". - Marek Rosiak, zamordowany w Łodzi, a także pan Paweł Kowalski, który cudem uniknął śmierci (...) to ofiary tej socjotechniki - powiedział szef PiS. Kaczyński zaznaczył, że jego ugrupowanie już teraz ma poważne wątpliwości w kwestii badania sprawy zabójstwa w Łodzi. Jak mówił, "zabójca został zatrzymany o godzinie 12.00, dopiero o 20.00 go przesłuchano". Dodał, że na środowym posiedzeniu sejmowych komisji ws. ataku w biurze PiS "nikt nie potrafił wyjaśnić co przez osiem godzin się działo".

- Żądamy komisji śledczej i to pod przewodnictwem posła PiS, bo to nie może być taka komisja śledcza jak ta, którą żeśmy obserwowali, tę komedię związaną z komisją dotyczącą afery hazardowej - oświadczył prezes PiS.

O zdarzeniu w Łodzi na wspólnym posiedzeniu dyskutowały w środę rano sejmowe komisje: sprawiedliwości i praw człowieka oraz ds. służb specjalnych.

Lider PiS powiedział jednak, że jego partia ma wiele wątpliwości w tej sprawie. - Ten zabójca, morderca został zatrzymany (we wtorek) o godz. 12, a dopiero o godz. 20 go przesłuchano. Dzisiaj na posiedzeniach połączonych komisji nikt nie potrafił wyjaśnić co przez te osiem godzin się działo" - zaznaczył.

O "atrofii wymiaru sprawiedliwości" w Polsce

Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że należy podjąć kwestię "atrofii wymiaru sprawiedliwości" w Polsce. Jego zdaniem, chodzi o niepodejmowanie w przeszłości przez wymiar sprawiedliwości działań wobec "nieustannego obrażania" prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

- Mamy do czynienia z sytuacją, w której wymiar sprawiedliwości najpierw nie podejmował żadnych działań w odniesieniu do nieustannego obrażania prezydenta RP - powiedział polityk na konferencji prasowej w sejmie. Jak dodał, w poprzednich kadencjach prezydenckich za tego samego rodzaju działania - za obrażanie prezydenta - "były procesy, były nawet wyroki bezwzględnego pozbawienia wolności".

W wypadku Lecha Kaczyńskiego - powiedział - "mieliśmy do czynienia z nieustannym umarzaniem spraw". Prezes PiS mówił w tym kontekście o pośle Januszu Palikocie, który - według niego - "bezpośrednio wzywał do mordu, bezpośrednio wzywał do zbrodni zabójstwa", ale nie były wobec niego podejmowane żadne działania.

- Domagamy się, żeby takie działania zostały podjęte. Oczywiście sformułujemy zawiadomienie o przestępstwie, chociaż prokuratura powinna podjąć tutaj działania z urzędu i zastosować środki zabezpieczające, zapobiegawcze wobec pana Palikota - zapowiedział Kaczyński. Jak zaznaczył, w żadnym wypadku nie można tego rodzaju poważnych przestępstw, jak wzywanie publiczne do zbrodni, tolerować. W ocenie Kaczyńskiego istnieje bezpośredni związek między tolerowaniem takiego zachowania a wtorkowymi wydarzeniami w Łodzi.

"Nikt nas nie zastraszy"

Prezes PiS odniósł się też do apeli polityków o obniżenie temperatury sporu politycznego. - Były też inne wypowiedzi, sprowadzające się w gruncie rzeczy do tego, że ci, których mordują, są winni, a nie ci, którzy mordują. Tak jak przedtem ci, których bito i obrażano przed krzyżem byli winni, a nie ci, którzy bili i obrażali - mówił Kaczyński. Jak dodał, "tolerancja wobec tamtych wydarzeń była z całą pewnością jedną z dróg" do tragedii w Łodzi.

Prezes PiS mówił, że działania w kierunku obniżania temperatury sporów należą do tych, którzy "wszczęli tę agresję, tę wojnę". - Póki w prezydium sejmu będą tacy ludzie, którzy usprawiedliwiają zabójstwo - bo wczoraj Niesiołowski (wicemarszałek sejmu z PO) usprawiedliwił zabójstwo - to będziemy traktowali te słowa wyłącznie jako doraźną propagandę - mówił Kaczyński.

- Nikt nas nie zastraszy, nikt nas nie zmusi do tego, byśmy zaniechali tego, co czynimy dotychczas, a jeśli chodzi o obniżenie temperatury sporu, to oczekujemy odpowiednich decyzji, także personalnych ze strony Donalda Tuska - powiedział szef PiS.

Jak mówił Kaczyński, PiS postuluje, by sprawa zabójstwa w biurze PiS "nie była tak łatwo przypisywana szaleństwu". Przyznał, że to jest być może najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie, ale "muszą być zbadane także i inne hipotezy", w tym ta, że była to akcja zmierzająca "do zastraszenia opozycji", do tego, by PiS nie podejmował "pewnych spraw".

W tym kontekście Kaczyński powiedział o demonstracji z 10 października (zorganizowanej pół roku po katastrofie smoleńskiej), która "została potraktowana przez niektórych jako faszystowska, jako zamach stanu". W jego ocenie, być może "był to detonator, jeśli chodzi o zabójstwo (w Łodzi)". Jak dodał, ci ludzie, którzy "pisali i głosili absurdy i bzdury" na temat demonstracji z 10 października ponoszą "szczególną moralną odpowiedzialność".

Prezes PiS podkreślił, że jego klub zgłosił postulat, by oświadczenie w sprawie tragedii w Łodzi mogło zostać ogłoszone na początku posiedzenia sejmu. - Sytuacja jest nadzwyczajna i wydawało nam się, że uzyskamy na to zgodę. Niestety, nie uzyskaliśmy zgody, a przepychanie się z marszałkiem o to, czy się ma prawo, czy się nie prawa zabrać głosu naprawdę nie ma żadnego sensu - dodał.

We wtorek w biurze PiS w Łodzi 62-letni Ryszard C. zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła PiS Janusza Wojciechowskiego; ciężko ranił nożem 39-letniego asystenta posła Jarosława Jagiełły - Pawła Kowalskiego. Ryszardowi C. postawiono zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1303)