Zaczynają się bać swoich psów
Co najmniej kilka osób dziennie telefonuje
do poznańskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. Chcą oddać
swoje psy ras zaliczanych do agresywnych - pisze "Głos
Wielkopolski". To reakcja na zagryzienie 5-miesięcznej Agatki.
Kierownik schroniska odmawia przyjmowania rottweilerów.
30.08.2005 07:00
To jakaś psychoza - denerwuje się Grzegorz Lachowicz, kierownik poznańskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. Codziennie dostaję po kilka telefonów od ludzi, którzy chcą zostawić u nas rottweilery. Twierdzą, że boją się i chcą się ich pozbyć. Nie mogę ich przyjąć. Schronisko jest dla bezdomnych psów, wałęsających się po ulicach. I tak jest już dramatycznie przepełnione.
Telefony zaczęły się w ubiegłym tygodniu - opowiada G. Lachowicz. Dzwonią głównie kobiety, które twierdzą, że nagle przestały ufać swojemu psu i żądają bym przyjął go do schroniska. Jeśli pies nie zachowywał się agresywnie, to nie ma się czego obawiać. Otoczony miłością, odpłaci. Zgadza się, doszło do tragedii. Nie oznacza to jednak, że każdy rottweiler jest mordercą. To tak jakby twierdzić, że skoro jeden z członków rodziny jest złodziejem, to cała rodzina uprawia ten proceder. Nierzetelne programy telewizyjne i artykuły prasowe nakręcają spiralę strachu.
Skoro schronisko nie chce przyjmować zwierząt, co zrobią ich właściciele? W najczarniejszym scenariuszu należy założyć, że wyrzucą psy na ulice. Wtedy, nagle odtrącone, mogą stać się naprawdę groźne - obawia się "Głos Wielkopolski". (PAP)