Zacznij od Bacha
Nowy rok najlepiej zacząć do Bacha. Zwłaszcza że mamy w czym wybierać
Kantat słuchamy przez cały rok.
21.01.2008 | aktual.: 21.01.2008 12:26
Zadanie ułatwia nam John Eliot Gardiner, który we własnej wytwórni Soli Deo Gloria wydaje komplet kantat kościelnych zarejestrowanych podczas bachowskiej pielgrzymki roku 2000. Wtedy to angielski dyrygent wykonał wszystkie zachowane kościelne kantaty lipskiego kantora według kalendarza liturgicznego, czyli dokładnie w te święta, na które były pisane. Kolejne tomy (z charakterystycznymi portretami Steve’a McCurry’ego) przynoszą zapisy koncertów z Köthen, Frankfurtu (vol. 6, 2 CD) oraz Nowego Jorku (vol. 16). Bach Gardinera brzmi klasycznie, proporcjonalnie, niczym ideał piękna (zwłaszcza Chór imienia Monteverdiego). Szczególnie polecam utwory przeznaczone na Nowy Rok i pierwszą niedzielę po Bożym Narodzeniu. Po kantaty bożonarodzeniowe sięgnął też Jean Tubéry wraz z zespołem instrumentów historycznych Les Agrémens i Chórem z Namur (Ricercar) – miło, choć nie tak pięknie jak u Gardinera. Nadmiar słodyczy i „niebiańskich dłużyzn” odnajdą państwo w nowym nagraniu Mszy h-moll dokonanym przez Japończyków (BIS, 2
CD). Masaaki Suzuki i Bach Collegium Japan dotykają szczytów mistycyzmu – tylko czy naprawdę muzyka Bacha brzmiała tak nieziemsko? Na ziemię sprowadziły mnie kantaty świeckie, które z młodzieżą z Café Zimmermann (także dawne instrumenty) nagrał weteran Gustav Leonhardt (Alpha). Największą frajdę przyniósł mi jednak pojedynek dwóch wiolonczelistów – Suity na wiolonczelę solo BWV 1007–1012: Anglik Steven Isserlis (Hyperion) versus Francuz Jean-Guihen Queyras. Obaj pełni erudycji, elegancji, wytworności. Isserlis otwarty i błyskotliwy, Queyras skupiony i zamknięty. Ostatecznie remis ze wskazaniem na Francuza, którego wiolonczela z 1696 roku brzmi anielsko.
Zostawiam państwa z trudnym wyborem, słuchając Zhu Xiao‑Mei, której pasjonujące i tragiczne życie mogłoby posłużyć za scenariusz filmowy (pięć lat spędziła w obozie pracy w Mongolii)
. Chinka nagrała właśnie „Das Wohltemperierte Klavier” oraz „Wariacje Goldbergowskie” (Mirare). Jaki tu spokój, logika, zrozumienie czasu. Ciekawe, co by na to Glenn Gould?
Jacek Hawryluk (Polskie Radio)