Zacięte walki na południowym zachodzie Afganistanu
Co najmniej 40 osób zginęło w ciągu
ostatniej doby w gwałtownych starciach afgańskiej policji z
oddziałem armii, dowodzonym przez lokalnego watażkę w prowincji
Helmand na południowym zachodzie Afganistanu.
01.11.2003 | aktual.: 01.11.2003 13:49
Jak podano w sobotę w Kabulu, w piątek policja afgańska usiłowała zatrzymać w rejonie miejscowości Gereszek w prowincji Helmand konwój pojazdów jednego z dowódców armii, Hadżiego Idresa. Idres odmówił poddania się rutynowej kontroli - padły strzały. Starcie wkrótce przerodziło się w regularną bitwę z użyciem broni rakietowej i artylerii. Wśród zabitych są sam Idres i jego adiutant. Zginęło też około ośmiu policjantów. Żołnierze wzięli również do niewoli 17 oficerów policji miejskiej Gereszka. Jeńcy prawdopodobnie są przetrzymywani w koszarach pod miastem.
Według niepotwierdzonych źródeł, cytowanych przez agencję France Presse, na miejsce wezwano posiłki armii amerykańskiej.
Idres - jak podaje amerykańska agencja Associated Press - ściśle współpracował w ostatnich miesiącach z dowództwem armii USA w prowincji Helmand, pomagając Amerykanom w śledzeniu niedobitków talibów i Al-Kaidy. Starcie - jak oceniają agencje - przede wszystkim dowodzi, iż sytuacja w Afganistanie poza Kabulem pozostaje niestabilna, a rząd nie kontroluje lokalnych watażków.