"Zachowujemy się jak bogate państwo bez problemów"
Zachowujemy się, jak bogate państwo bez żadnych problemów. Najważniejszym zagadnieniem w dyskusji politycznej jest hazard. Za chwilę poczujemy się, jak w raju, w którym do pełni szczęścia i dostatku musimy tylko zlikwidować "jednorękich bandytów". Mało kogo interesuje poważna dyskusja o sprawach Polski i Europy.
I bardzo dobrze, że robimy porządki. Ale przyczyn problemu szukać trzeba gdzie indziej. Nie dziwię się Polakom, tak jak nie dziwię się ludzkości, która od wieków w używkach i zabawach szuka oderwania od problemów. Tak było, jest i będzie. Nawet czasem ogłaszano, że zamiast chleba muszą wystarczyć igrzyska. Teraz po 20 latach transformacji ten nasz chleb, choć trudny, jest całkiem, całkiem. Pragniemy więc igrzysk. To normalne, że bogacący się naród odreagowuje czasy zniewolenia i kosztów zmian w zabawach, grach i igrzyskach. I nie da się nikomu tego zabronić. Można jednak uporządkować. Bo jeśli na ślepo zabronimy tu, zorganizują się tam - wtedy już bez naszej kontroli.
Ja szukam źródeł problemu i szans na jego rozwiązanie dalej. W wartościach. Od lat pytam najtęższe umysły świata: jak mamy budować globalny świat, według jakiego modelu. Widać, że puszczenie wszystkiego na żywioł, na zasadzie wolności zawsze i wszędzie, nie najlepiej działa. Ludzie są zagubieni, nie potrafią wyznaczać sobie mądrych ograniczeń. Bliższa jest mi koncepcja właśnie rozsądnych granic, wyznaczonych na wartościach. Musimy być wolni, ale nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Musimy być solidarni, bo nie zawsze i wszędzie decydująca może być wolność gospodarcza. Podobnie i z grami, z hazardem. Praca nad wartościami, nad fundamentami życia społecznego, a na ich bazie budowa mądrych ograniczeń. Jeśli nie da się wszystkiego złego wyplenić i zlikwidować złych zachowań, to trzeba je oswoić i mieć nad nimi kontrolę. Zminimalizować, ile się da, ale tak, żeby nie wylać dziecka z kąpielą. Ochronić dzieci i młodzież, ale dać im coś w zamian, pokazać inne możliwości, punkty
odniesienia. Internet nie ma granic, telewizja nie ma granic, ale reklamy używek mogą być ograniczone. Internetu z powodu hazardu nie zamkniemy, ale może jego swawolę ograniczyć.
I jak widać sam wdałem się w dyskusję, od której chciałem uciec. A przecież mamy tyle innych ważnych tematów. Ja nie słyszałem ostatnio żadnej poważnej dyskusji o Polsce, o naszych problemach. I sukcesach. Wyrastamy na lidera w walce z kryzysem, a tu cisza. Toczą się ważne strategiczne negocjacje z Rosją o gaz - nikogo nie zajmują. Hazard ważniejszy. Nie słyszałem dyskusji i pomysłów opozycji na szczyt unijny w Brukseli, a tam będą rozgrywać się naprawdę ważne sprawy. Nie słyszałem dyskusji o tym, jak będzie wyglądać Polska w Europie pod rządami Traktatu Lizbońskiego. Co on nam da, a co trzeba poprawić? Jak wprowadzić w życie Europy wartości, które byłyby odpowiedzią na takie plagi, jak hazard. O to nikt nie pyta. A opozycja prześciga się w szukaniu wątpliwych smaczków, bo poważna debata nigdy im nie służy.
Może dożyjemy kiedyś takich czasów i takiego bogactwa w Polsce, że tylko zastępcze tematy będą do omówienia. Niestety, dla większości to już dziś tematy główne. Na szczęście, Polacy robią swoje, ciągną ten wózek do przodu i myślą o przyszłości. Czasem tylko korzystają z igrzysk...
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski